Czy Bumble powiadamia drugą osobę, gdy ją rozłączysz? To pytanie jest bardzo podobne do pierwszego. Jeśli ktoś Ci nie pasuje, po prostu znika. Więc jeśli je rozłączysz, po prostu znikniesz z ich kolejki meczów. O ile wiem, nie ma powiadomień, gdy ktoś nie pasuje do kogoś, z kim został dopasowany. Bumble woli milczeć.
Kłótnie nie zawsze są złe. Często oznaczają, że nam zależy, że próbujemy załatwić coś istotnego. Ale kłócić się trzeba umieć – w przeciwnym razie stają się destruktywne. Sprawdź, co o anatomii kłótni mówi psycholog Marta Wróbel-Rakowska z Centrum Terapii Dialog. Kochamy się, jesteśmy razem, a jednak się kłócimy. Dlaczego? Najczęściej kłócenie się jest sposobem na wyrażenie emocji takich jak gniew i złość. Czasami powodem kłótni są emocje i stres w ogóle niezwiązane z sytuacją, o którą się kłócimy, czy z naszym związkiem. Tak się dzieje, gdy w ciągu dnia zbieramy i przeżywamy różne emocje, napięcia i z całym tym bagażem docieramy do domu. On tam nie znika. Radzimy sobie z nim na różne sposoby. Zdarza się, że w sposób konstruktywny i zdrowy – na przykład bierzemy kąpiel, uprawiamy sport, ale czasem robimy też mniej pożyteczne rzeczy i jedną z nich jest kłótnia, która bywa najszybszym i dość łatwym sposobem wyładowania napięcia. Zwykle jednak, kiedy się kłócimy, to znaczy, że coś jest dla nas ważne, na czymś, na kimś nam zależy. W relacji często kłócimy się dlatego, że chcemy, aby nasz związek był „jakiś”, np. czuły, romantyczny albo pełen przygód. Ponadto zwykle chcemy, aby był idealny i na początku nawet taki nam się wydaje. Ale z biegiem czasu okazuje się, że wcale nie jest idealnie i nasze marzenia się nie spełniają. Pojawia się więc złość, zaczynamy walczyć o nasze niezaspokojone potrzeby. Nie zawsze jednak jasno zdajemy sobie sprawę, czego nam tak naprawdę brak, czego potrzebujemy lub czego byśmy nie chcieli. Czy kłótnie są lepsze niż ich brak? Najczęściej tak. Jeżeli się kłócimy, to znaczy że nam zależy. Próbujemy coś z tym zrobić, więc jest to element działania. Oczywiście zdarza się, że kłótnie są destrukcyjne – jeśli jest ich za dużo, jeśli w trakcie dzieją się rzeczy, które niszczą relację, np. krytyka, poniżanie drugiej strony. To nie prowadzi do niczego dobrego. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że kłótnia może być energią dającą szansę na to, żeby otworzyć się przed partnerem i zakomunikować coś ważnego, pokazać – nie tylko za pomocą słów, ale też emocji i zaangażowania. Ale kłótnie nie zawsze są dobre… Oczywiście, nie każda kłótnia przynosi coś dobrego. Te niedobre często są wynikiem tego, że nie umiemy mówić o swoich potrzebach i pragnieniach. Pokazują, że mamy kłopoty w komunikacji. Kiedy czujemy, że tak jest, warto przyjrzeć się, o co tak naprawdę nam chodzi. Bo czasami nie bardzo zdajemy sobie sprawę z tego, co jest dla nas ważne. Często kłótnie dotyczą rzeczy, wydawałoby się, błahych, na przykład nieposprzątania po kolacji. Czasem warto się zastanawiać, z czego ta kłótnia wynika, dlaczego te wydawałoby się – proste do rozmowy tematy – wcale w tej najbliższej relacji takie nie są. Jak możemy się tego dowiedzieć? Kiedy nie możemy dojść do porozumienia, czy idziemy dzisiaj do knajpy z włoskim czy z hinduskim jedzeniem, albo czy pójdziemy na rower, czy popływać i zaczynamy się o to kłócić, a ta kłótnia eskaluje, to warto zatrzymać się i zastanowić się dlaczego tak jest. Świetne efekty daje metoda porozumienia bez przemocy. To sposób komunikowania się, którego twórcą jest Marshall Rosenberg. Polega na skupieniu uwagi na uczuciach i potrzebach własnych oraz rozmówcy, a posługuje się także specyficznymi formami języka, co pozwala na ograniczenie możliwości wystąpienia przemocy w dialogu. Taki empatyczny wobec siebie i partnera sposób komunikacji ma doprowadzić do pojednania, do rozwiązania konfliktu, przy jednoczesnym pozostaniu uważnym na własne potrzeby oraz emocje. Jak to się odbywa? Pierwszym szalenie ważnym etapem jest skupienie się na sobie, przyjrzenie się sytuacji, temu, co ja w danym momencie/sytuacji czuję, czego ja potrzebuję. Więc gdy kłócimy się na przykład o urlop – w górach czy nad morzem i mamy poczucie, że nigdy nie możemy dojść w tej kwestii do porozumienia, że utknęliśmy we wzajemnej złości i żalu, że druga osoba nie chce nam dać tego, na czym nam zależy, że coś na nas wymusza, to przyjrzyjmy się najpierw temu, jakie potrzeby stoją za tym, że tego chcemy. Jeśli moją propozycją był wyjazd nad morze i o to walczę i nie chcę odpuścić, to jaka potrzeba za tym stoi? Co się ze mną dzieje, kiedy myślę o wyjeździe nad morze, jakie mam skojarzenie z tym miejscem, wspomnienia, wyobrażenia o tym wyjeździe? Niewykluczone, że w rezultacie zobaczę wtedy, że oprócz złości na partnera czuję na przykład jakąś tęsknotę, może potrzebuję odpoczynku, spokoju, ciszy zwolnienia tempa i czuję, że właśnie tam to osiągnę. Kiedy to sobie nazwę, łatwiej będzie mi wyjść z takim komunikatem do partnera i pokazać mu, o co mi tak naprawdę chodzi. Wtedy jest czas na kolejny krok – przyjrzenie się temu, czego potrzebuje partner. Może jemu zależy na aktywności, ruchu, na jakimś rodzaju zabawy, działaniu. Jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, jakie potrzeby związane są z tym, o co walczymy, to okazuje się, że łatwiej jest się dogadać i porozumieć. Chodzi o to, żeby się nawzajem słuchać. Warunkiem jest wrażliwość na to, co druga osoba mówi i zrozumienie. Znacznie łatwiej jest się porozumieć, kiedy rozmawia się o swoich potrzebach. Trudno zaś wtedy, gdy koncentrujemy się na obwinianiu i oskarżaniu drugiej osoby o to, że nie daje nam tego, czego chcemy. Jednymi z najczęstszych są kłótnie o podział obowiązków domowych. Czy za nimi też kryją się jakieś potrzeby? W każdej parze taka kłótnia może dotyczyć czegoś innego i ważnego. Warto pamiętać, że znaczenie ma też to, z jakimi doświadczeniami wchodzimy w związek, zarówno z domu rodzinnego, jak i poprzednich relacji. Wyobrażenie podziału obowiązków często wiąże się z przekonaniem co do najlepszego modelu, często tego z domu rodzinnego. Ale doświadczenia partnerów mogą się znacznie różnić: czyli na przykład u mnie w rodzinie było tak, że mama nie pracowała i zajmowała się domem, a tata pracował i w związku z tym nie brał na siebie obowiązków domowych, zaś partner pochodzi z domu, w którym to właśnie ojciec przejął na siebie obowiązki domowe, a matka zajmowała się pracą zawodową, albo dzielili się tymi obowiązkami po równo. Jeśli więc mamy różne doświadczenia i wspomnienia z domu rodzinnego, a także różne oczekiwania, to robi się kłopot. W takiej sytuacji pomóc może uświadomienie sobie, z czego wynika moje przekonanie, którego się tak sztywno trzymam, a potem odpowiedź na pytanie, czy naprawdę tak musi być w mojej relacji. Uświadomienie sobie odpowiedzi na nie sprawi, że będę skłonna bardziej otworzyć się na to, czego chce partner. Trzeba się nawzajem posłuchać i usłyszeć, jak kto sobie wyobraża podział obowiązków, a potem uzgodnić, jak ma wyglądać to u nas. Najlepiej oczywiście zrobić to na początku wspólnego zamieszkania, choć częściej nie uzgadniamy takich rzeczy, bo jesteśmy przekonani, że jakoś to będzie albo pewni, że partner ma dokładnie taką samą wizję relacji i podziału obowiązków jak ja. Potem okazać się może, że wcale tak nie jest. Mamy więc wizję związku idealnego, w którym wiele rzeczy układa się samo, życie jednak weryfikuje takie wyobrażenia i często jednak trzeba wiele spraw dogadać. To może pomóc uniknąć wielu trudnych sytuacji później. Taką rozmowę można odbyć na każdym etapie związku, nie ma tak, że potem już nie wypada wracać do tego tematu. Kiedy zauważamy, że coś jest nie tak potraktujmy to jako impuls do rozmowy i uzgodnienia jak to ma wyglądać. Może taki podział obowiązków rozwiąże część naszych problemów. To, jak się poczujemy po takiej rozmowie, będzie dla nas sygnałem, czy naprawdę o to chodziło. Co jeszcze może kryć się pod złością na przykład o rozrzucone na podłodze skarpetki? Czasami jest to tylko złość, że znowu skarpetki leżą na ziemi, a nie w koszu na brudną bieliznę. Ale czasami ta bardzo prozaiczna sytuacja może wiązać się z dużo ważniejszymi tematami. Kiedy na przykład widzę, że mój partner nie zmywa po sobie naczyń albo ogląda wieczorem telewizję zamiast położyć się ze mną do łóżka, może to przywoływać skojarzenia z jakimiś doświadczeniami z przeszłości. I zamiast zwykłej złości na to, że tak postępuje poświęcamy tej sytuacji o wiele więcej uwagi niż to warte, np. wyobrażamy sobie, że nasz partner nie dba o nas, nie szanuje nas, nie kocha. Jeśli miałam w przeszłości takie doświadczenie z rodziną, że czułam się tam nieważna, pomijana, to wtedy łatwo mi pomyśleć, że taki niepozmywany talerz znowu oznacza, że nikt się ze mną nie liczy, jestem nieważna dla swojego partnera. Jeżeli byłam traktowana w sposób agresywny, to mogę to odbierać wręcz jako wrogość albo złośliwość. Jednak jeśli miałam dobre relacje z bliskimi, dom, w którym byłam słuchana, gdzie moje potrzeby były spełnione, wtedy najczęściej widzę tylko brudny talerz, a nie wyraz braku zaangażowania, pogardy czy złego traktowania. Jak zacząć rozmowę i nie wywołać kłótni, kiedy mamy w sobie dużo złości w związku z jakąś sytuacją, gdy jesteśmy zawiedzeni zachowaniem partnera? Kłótnie są potrzebne, ale takie, w których wyrażamy naszą złość i gniew, a nie takie, w których stajemy się agresywni, przymuszamy i dominujemy drugą osobę. Jeśli oprócz gniewu towarzyszy nam w kłótni rozczarowanie, zawód, to najczęściej okazuje się, że partner albo ten związek czegoś istotnego nam nie daje. Zawód to uczucie większego kalibru niż sama złość czy gniew, dlatego ważne jest, żeby próbować o tym rozmawiać i wyjaśnić. Tylko to zwiększy szanse na to, że coś się zmieni. Pierwszym punktem jest sprawdzenie, co wywołało zawód, co to za sytuacja lub zachowanie wywołuje u nas takie uczucie. Np. chcemy umówić się popołudniu na randkę, a partner mówi, że musi zostać dłużej w pracy. Jeśli oprócz zwykłego rozczarowania odczuwam wtedy złość, smutek i zawód, to dobrze jest sprawdzić, jak interpretuję to zachowanie mojego partnera i jakie moje zawiedzione potrzeby stoją za tymi emocjami. Może to potrzeba bliskości, pobycia tylko razem, a może poczucie odrzucenia? Jeśli już mam te informacje, to mogę skierować do swojego partnera prośbę w tej sprawie. I to leży po mojej stronie, a nie partnera, żeby swoje uczucia i potrzeby zakomunikować, a na dodatek poprosić o coś. Bywa to oczywiście bardzo trudne. A co, jeśli on na to nie odpowie? Robi się kłopot. Bo to, co jest ważne w tym momencie, to żeby bliska osoba odpowiedziała tym samym – wyrażeniem swoich uczuć i potrzeb. Powody odwołania randki mogą być różne – może partner jest bardzo zestresowany pracą, może musi czegoś dopilnować i dlatego odmawia lub ciągle przekłada randki. Ale może powód dotyczy związku, w którym coś nie gra i partner unika konfrontacji. Warto w tym momencie zaznaczyć, że jeśli pojawia się problem, to możemy się kłócić i walczyć, ale możemy też się wycofywać. To jest inny sposób radzenia sobie z czymś, czego nie chcemy. Często nawet sobie tego nie uświadamiamy. On nie mówi, że coś mu przeszkadza, a my tego „nie zauważamy”? Dokładnie. To bywa trudne, bo w związku z kimś, kto jest nam bardzo bliski, chcielibyśmy najwięcej dostać, ale też jednocześnie najbardziej boimy się odrzucenia, boimy się odsłonić. Nikt nie może nas tak bardzo zranić, jak ta najbliższa nam osoba. Powiedzenie: „To zachowanie mnie zabolało, przeszkadza mi, boję się ciebie stracić albo brakuje mi czegoś, czuję się niepewny” – bywa tak trudne, że czasami potrzebna jest pomoc terapeuty. Wtedy warto się po nią udać. Kiedy czujemy, że nie wszystko jest tak, jak sobie wymarzyliśmy, powinniśmy dążyć do idealnego związku? Do idealnego nigdy. Warto nie tracić nadziei na bliskość, nawet kiedy czasami nie uda nam się dogadać. Dobrze jeśli zdajemy sobie sprawę z tego, co jest nie tak, bo wtedy mamy szansę coś z tym zrobić. Jeśli te „niedogadania” nie są nadmiarowe, jeśli raz traci jedna osoba, raz druga, to można zaakceptować, że nasz związek nie zawsze da nam to, czego oczekujemy i że nie jest idealny. To nic złego. Związek z założenia nie jest idealny i jeśli pogodzimy się z tym i pożegnamy z tą iluzją, będzie nam łatwiej. Można mimo to mieć poczucie szczęścia i spełnienia. Inaczej jest, kiedy zawsze tylko jedna osoba musi z czegoś rezygnować, coś poświęcić – taka nierówność bardzo szkodzi związkowi. Co zrobić, gdy w czasie kłótni zaczynamy obwiniać się o błędy i sytuacje, które popełniliśmy w przeszłości? Najlepiej, aby kłótnia dotyczyła konkretnie tej jednej rzeczy, jednej sytuacji, jednego wydarzenia, jednej sprawy, a nie była kłótnią o wszystko, co się wydarzyło wcześniej. Tylko wtedy ma szansę doprowadzić do rozwiązania, a nie pozostawić nas w poczuciu złości. Dobrze się trzymać tej zasady, choć to może być trudne. Bo kiedy się kłócimy, często nagle przypominają nam się wszystkie złe momenty z przeszłości naszej relacji. Tak działa nasz mózg, to jest takie nasze ewolucyjne przystosowanie, że trudne, bolesne momenty zapamiętujemy lepiej – ma nas to motywować do ucieczki w sytuacji zagrożenia. I wtedy łatwo o niesprawiedliwe słowa „ty nigdy…”, „ty zawsze…”. Z pomocą może przyjść tu nasza głowa, żeby próbować namawiać siebie samego, aby tego nie robić. Ale warto też wyciągnąć wnioski, że jeżeli jakiś temat wraca do nas tak często, a z nim złe emocje, to zwykle jest to coś ważnego, co nie zostało odpowiednio rozwiązane, zadbane. Nasze rozczarowanie, żal, który mieliśmy o tę sytuację, nie zostały do końca przepracowane, przeżyte, nazwane. Być może nie dostaliśmy od naszego partnera tego, na co liczyliśmy w tej sytuacji. Może zrozumienia, przeproszenia, albo po prostu wysłuchania. Może jednak warto wrócić do tej sytuacji, bo dotyczy czegoś głębszego w naszej relacji. Czasem po prostu nie umiemy odpuścić, wybaczyć… Tak, i nosimy w sobie te krzywdy, które ciągle do nas wracają. To może być problem w relacji, ale może to być też jakiś nasz problem osobisty, którym warto się zająć bardziej indywidualnie. Bo może partner nie dał nam tego, co w tej sytuacji było nam potrzebne: nie przeprosił nas za to, źle zareagował. Ale może mam złe doświadczenia z przeszłości, jakieś silne zranienia, które teraz sprawiają, że każda nowa krzywda zostaje we mnie bardzo mocno i choć dostanę to, co powinnam w takiej sytuacji, nadal nie mogę wybaczyć. W każdym razie jeśli coś do nas często wraca, to jest to sygnał, że chodzi o coś ważnego. Powinniśmy wtedy usiąść z partnerem i porozmawiać, dlaczego to tak często wraca, o co w tym chodzi. Powinniśmy zajrzeć w swoje uczucia, we wspomnienia, przyjrzeć się skojarzeniom i powiedzieć partnerowi wprost: ja potrzebowałam wtedy od ciebie tego czy czegoś innego i tego nie dostałam, porozmawiać o tym, dlaczego tak się stało i dlaczego to w sobie noszę. Co zrobić w sytuacji, gdy jeden z partnerów podczas kłótni zamyka się w sobie i nie chce rozmawiać? To jest bardzo trudne i dość częste. Terapeutka Sue Johnson, która zajmuje się terapią skoncentrowaną na emocjach nazywa taki wzorzec relacji „polką protestacyjną”. Według niej jest kilka wzorców bycia w relacji. Najczęstsza jest taka, kiedy szukamy winnego i nawzajem obwiniamy się i walczymy ze sobą. Kolejny, gdy oboje się wycofujemy, nie komunikujemy się ze sobą, nie mówimy o tym co nas boli, dotyka, złości i odsuwamy się od siebie. I następny to właśnie polka protestacyjna, która polega na tym, że jedna osoba walczy, domaga się czegoś, chce ustaleń, a druga się wycofuje, co najczęściej wywołuje jeszcze większą złość u tej pierwszej osoby i jeszcze większe wycofywanie się jej partnera. Takie wycofanie jest bardzo często reakcją obronną na atak. Nie umiemy sobie radzić ze złością, która nas dotyka, często ma to korzenie w przeszłości i teraz powielamy taki wzorzec. Paradoks polega na tym, że im bardziej jeden partner naciska, tym bardziej drugi się wycofuje. A im bardziej ten drugi się wycofuje, tym bardziej pierwszy naciska. I mamy błędne koło. Co więc zrobić żeby z tego wyjść? Często osoba atakowana myśli: „Skoro ona/on mnie rani, atakuje, ciągle jest ze mnie niezadowolona/y, jedyne co mogę zrobić to odsunąć się”. A ta druga ma przekonanie: „Muszę naciskać, wymuszać jakąś reakcję, bo on/ona ciągle nie reaguje”. Trzeba wtedy zajrzeć głębiej. Często osoba, która walczy, robi to dlatego, że kocha, że jej zależy i taki ma sposób domagania się tego czego potrzebuje, np. poczucia bezpieczeństwa czy uwagi. I równie często ta druga osoba także chce tego samego, ale tak bardzo boi się to pokazać i tego że może zostać zraniona, że woli się odsunąć, aby nie odczuwać bólu. Jeżeli udrożnimy komunikację między sobą najczęściej udaje się dogadać. W rozmowie najlepiej skupiać się jednak na sobie, a nie na partnerze. Jak to? Bo to, co nas pozytywnie wzmacnia, napędza, nakręca, gdy mamy dużo złości w sobie, to mechanizm szukania winnego. Dlatego, gdy złoszczę się, kiedy partner milczy, gdy znowu nie wrócił do sypialni na noc, najczęściej krzyczę na niego z tego powodu. A on właśnie wtedy się wycofuje i ucieka. Zamknięte koło. Trzeba się zastanowić się, co ja takiego czuję, czego się boję, że unikam. A kiedy czuję złość, próbować dotrzeć do tego co jest pod tą złością. Najczęściej są to obawy o to, że ktoś nas zrani, że coś stracimy, że nie będziemy blisko, że nie będziemy ważni dla drugiej osoby. Jeśli dotrzemy do tej obawy, to mamy już drogę do tego, żeby zacząć o tym mówić. Jeśli powiemy o swojej obawie, to mamy szansę na to, że ta druga osoba nas zrozumie. Można wyjść z narastającej kłótni? Dobrze jest się zatrzymać. Oczywiście zależy to od naszych temperamentów i naszego wyposażenia neurologicznego. Bo możemy być „gorącymi” osobami, u których to napięcie szybko narasta i szybko je wyładowujemy. Wtedy rzeczywiście może dochodzić do eskalacji kłótni, która doprowadza do wzajemnego ranienia się i dewastacji związku. Osoba z gorącym temperamentem może szukać metod zatrzymania się. Liczymy do 10, wychodzimy z pokoju na pięć minut albo czasami na dłużej. Ale zawsze zapowiadamy to drugiej osobie, żeby nie uznała, że uciekamy. Zresztą, jeśli zauważamy taki problem, warto ustalić zasady kłótni wcześniej. Możemy przecież powiedzieć drugiej osobie: „Jak poczuję, że już się we mnie gotuje i zaraz zrobię coś takiego, co zepsuje naszą relację, albo powiem coś, co zrobi spustoszenie, to muszę się zatrzymać, nie odbierz tego źle”. Można ustalić sobie jakieś hasło, które będzie oznaczało przerwę, ale nie dlatego, że ja się odwracam i nie chcę więcej rozmawiać, ale tylko dlatego, że nie chcę popsuć bardziej. Szukamy sposobów na wyciszenie się, skonfrontowanie z tym, co mnie aż tak wzburzyło. Kiedy to odkryję, idę krok dalej – szukam, jak to nazwać i jak zakomunikować to partnerowi, jakich słów użyć, by powiedzieć o swoich uczuciach i potrzebach. A więc studzę emocje i wracam do rozmowy, gdy poczuję, że jestem już spokojna. Jeśli mamy dwoje takich złośników, to podczas kłótni pojawiają się burze z piorunami, które bardzo trudno jest okiełznać i zatrzymać, przy czym niektórzy to lubią. Bywa, że wyładowanie przynosi ulgę. Jeśli podstawą jest głęboka więź, takie gorące kłótnie nie muszą psuć relacji. Ale myślę, że takie wyładowania nie zastąpią prawdziwej, szczerej rozmowy, która potrzebuje lepszych warunków pogodowych. Oczywiście jest jeszcze trudniej, bo oni nawzajem mogą się nie rozumieć, choć są podobnie skonstruowani. Znając siebie nawzajem można wiele dogadać, o ile jest szacunek dla partnera, także w czasie kłótni. Jeśli szanujemy się, chcemy poznać siebie nawzajem, jeśli chcemy się rozumieć i współpracować ze sobą, jest duża szansa, że zbudujemy dobry związek na lata. Monika Wysocka, Marta Wróbel-Rakowska, psycholog i psychoterapeutka, Zajmuje się psychoterapią par, psychoterapią zaburzeń osobowości i nastroju, pracą z osobami, które wychowywały się w dysfunkcyjnych rodzinach (DDA i DDD), obecnie w Centrum Terapii Dialog. Ma ponad 12 lat doświadczenia pracy z pacjentami, które zdobywała w Warszawskim Domu pod Fontanną – ośrodku wsparcia dla osób doświadczających problemów zdrowia psychicznego, w Akademickim Ośrodku Psychoterapii Uniwersytetu Warszawskiego oraz Ośrodku Psychoterapii „Ogród” Instytutu Psychologii Zdrowia PTP. Ukończyła czteroletnie podyplomowe szkolenie psychoterapeutyczne w Szkole Psychoterapii Instytutu Psychologii Zdrowia akredytowanej przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne. Źródło informacji: Serwis Zdrowie Źródło informacji: Serwis Zdrowie Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Bób – jak gotować i dlaczego warto go jeść? Bób to warzywo strączkowe, które latem pojawia się w sklepach i na straganach. Warto skorzystać z jego obfitości, ponieważ jest nie tylko smaczny, ale i bardzo zdrowy. Wartości odżywcze bobu Bób to skarbnica witamin i składników mineralnych. Dostarcza do organizmu białko (prawie 8 g /100 g), dzięki czemu jest bardzo sycący. Duża zawartość białka powoduje, że bób jest warzywem pożądanym w diecie wegetariańskiej i wegańskiej, które ograniczają lub zupełnie wykluczają spożywanie mięsa. Poza białkiem znajdziemy również tłuszcze i węglowodany, w tym ważny dla układu trawiennego błonnik. Bób dostarcza także witaminę K, witaminę C, A, E i K, a także witaminy z grupy B. Jest w nim sporo minerałów, między innymi: żelaza, magnezu, miedzi, oraz folianów. Ugotowany bób w 100 gramach dostarcza 110 kalorii, a jego indeks glikemiczny jest równy 80, co sprawia, że jest to warzywo niewskazane dla cukrzyków. Bób – właściwości prozdrowotne Bób przedstawia wiele wartości dla zdrowia. Między innymi zawartość kwasu foliowego oraz innych witamin z grupy B, a także żelaza sprawia, że jest on warzywem wskazanym przy stwierdzonej niedokrwistości wynikającej zarówno z niedostatku żelaza, jak i deficytu kwasu foliowego i witaminy B12. Jedzenie bobu obniża ryzyko wystąpienia chorób serca, ze względu na zawartość zdrowych nasyconych kwasów tłuszczowych oraz wpływu na obniżenie poziomu cholesterolu we krwi. Ponadto trzeba wspomnieć, że obecny w bobie potas i magnez doskonale wpływają na wyrównanie ciśnienia krwi, co jest bardzo ważne dla profilaktyki chorób sercowo-naczyniowych. Bób powinien także zagościć na talerzach przyszłych mam, ponieważ zawiera kwas foliowy (w 100 g aż 423 mikrogramy tego pierwiastka), co pokrywa aż 106% dziennego zapotrzebowania na niego. Z ilością bobu w diecie powinny jednak bardzo uważać ciężarne chorujące na cukrzycę ciążową, które muszą zwracać uwagę na indeks glikemiczny spożywanych pokarmów. Ponieważ bób zawiera dużo błonnika i białka, syci dobrze i na dłużej. Można go także podjadać na diecie, o ile mowa jest o rozsądnej ilości tego warzywa. Jak gotować bób? Jak gotować bób, to pytanie, które pojawia się często, ponieważ szczególnie początkującym kucharzom sprawia nieco problemów. Zacznij od zakupów ;) Wybierz bób bez plamek czy nalotu, o jednolitej zielonej skórce, i bez intensywnego zapachu. Najlepiej kup go na wagę, a jeśli nie masz możliwości, dopiero wybierz pakowany w woreczki. Pamiętaj, by wody było znacznie więcej, nawet dwa, trzy razy, w stosunku do ilości ziaren. Możesz dodać do wody podczas gotowania sól lub/i cukier. Pamiętaj również, że im młodsze ziarna bobu, tym krócej będą się gotowały. Do ugotowania bobu potrzebujesz: 500 g ziaren bobu; 1 ½ litra wody; ½ łyżeczki soli, ewentualnie ½ łyżeczki cukru. Wstawiam na gaz wodę. Nasiona bobu płuczę pod kranem i wrzucam na durszlak. Gdy woda w garnku zacznie wrzeć, wsypuję do niej bób i gotuję około 10-15 minut (młody bób) i około 25-30 minut (starszy). Pod koniec gotowania dodaję sól. Gdy będzie odpowiednio miękki, przelewam go przez sitko i czekam chwilę, aż obcieknie. Jem koniecznie ciepły – wtedy najlepiej odchodzi skórka, bo za nią nie przepadam. Nie musisz trzymać się sztywno ram czasowych – one są bardzo orientacyjne. Wiele zależy od tego, jaką ty konsystencję bobu lubisz, czy ma by bardziej miękki, mazisty, czy raczej ma chrupiący twardawy skróć czas gotowania. Co ciekawe, młody bób można zjadać również na surowo, razem z łupinami. Przyznaję, że tak go jeszcze nie jadłam :) Smacznego! Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Pielęgnacja cery trądzikowej Trądzik to zmora wielu nastolatków, choć nie tylko ich – dorosłych również dotyka ten problem. Przyczyny jego powstawania są różne i złożone, najczęściej jednak związane są z nadmierną produkcją łoju, za którą odpowiada wzmożona praca androgenów. Zwiększone wydzielanie łoju z kolei sprzyja kolonizacji bakterii, które przyczyniają się do powstawania stanów zapalnych. Natomiast nieprawidłowe usuwanie martwych komórek naskórka prowadzi do rogowacenia ujść gruczołów łojowych i zaczopowania ich (zatkania). A to, jak nie trudno się domyślić, sprawia, że pojawiają się zaskórniki, krostki i grudki. Pielęgnacja cery trądzikowej jest więc niezwykle ważna i konieczna, jeśli chcemy poprawić jej stan. Trzeba jednak przyznać, że to trudne zadanie, wymagające dużo cierpliwości oraz regularności w działaniu. O czym trzeba pamiętać na co dzień? Zasady pielęgnacji cery trądzikowej: Unikaj tłustych kosmetyków, które mogą zatykać pory skóry. Unikaj preparatów silnie wysuszających i odtłuszczających, ponieważ wywołują one efekt odwrotny od pożądanego. Twoja skóra naturalnie pokryta jest tzw. płaszczem hydrolipidowym, który spełnia funkcje ochronne, zarówno przed nadmierną utratą wody z naskórka, jak i przed działaniem czynników zewnętrznych. Jeśli ją usuniesz, skóra będzie chciała natychmiast wyprodukować nową warstwę, wzmagając przy tym pracę gruczołów łojowych. Do mycia twarzy używaj delikatnych środków, typu pianka, żel czy płyn micelarny. Nawilżaj skórę kremem, szczególnie jeśli korzystasz z pomocy dermatologa i leczenia farmakologicznego, które może przyczyniać się do przesuszenia cery. Regularnie złuszczaj martwy naskórek, po to, by odblokowywać pory i zapobiegać gromadzeniu się łoju, a tym samym powstawaniu zaskórników. Etapy pielęgnacji cery trądzikowej: Oczyszczanie Podstawą pielęgnacji jest oczyszczanie cery z wszelkich zanieczyszczeń, nadmiaru sebum, bakterii i makijażu. Generalnie etap ten można podzielić na dwie części: pierwsza to mycie olejkiem lub płynem micelarnym, które świetnie radzą sobie z makijażem. Druga faza to usunięcie resztek wcześniej użytych kosmetyków oraz wszelkich innych nieczystości – w tym celu możesz używać pianki lub żelu. Etap ten powtarzaj codziennie rano i wieczorem. Tonizacja Tonizacja przywraca skórze prawidłowe pH. Po każdym myciu i peelingu, przed nałożeniem kremu, przemywaj skórę tonikiem lub hydrolatem. Jeśli masz buteleczkę z atomizerem, możesz też w ciągu dnia spryskiwać nim twarz. Złuszczanie Do usuwania zrogowaciałych komórek naskórka, raz w tygodniu używaj delikatnego peelingu – najlepiej enzymatycznego. Serum Aplikacja serum to krok opcjonalny, można go pominąć, jednak warto o nim pomyśleć, ponieważ serum normalizujące reguluje pracę gruczołów łojowych, ograniczając wydzielanie łoju, zaś serum regenerujące złagodzi stany zapalne. Maska Raz w tygodniu możesz aplikować na twarz maskę nawilżającą i/lub łagodzącą. Krem Rano i wieczorem aplikuj na twarz krem nawilżający (na dzień wzbogacony o filtr UV). Produkty z kwasami Do pielęgnacji wieczornej warto włączyć kosmetyki z kwasami, które wspomagają usuwanie nie tylko zrogowaciałego naskórka, ale także wszelkich zmian trądzikowych, w tym przebarwień. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w trakcie stosowania produktów z kwasami konieczna jest ochrona przeciwsłoneczna. Pielęgnacja cery trądzikowej, a makijaż… Osoby borykające się z trądzikiem, zwykle chcą zamaskować widoczne zmiany na skórze, aplikując na nią kolorowe kosmetyki. Warto przy tym wiedzieć, że jeśli koniecznie chcemy zrobić sobie makijaż, powinien on być lekki, tak by nie blokował ujść gruczołów łojowych. Do jego wykonania wybieraj podkłady i pudry mineralne, które nie obciążają nadmiernie skóry i wykazują dobre krycie. Ogranicz ilość nakładanych kosmetyków do minimum i koniecznie zmyj make up, zanim pójdziesz spać. Poza tym pamiętaj też o tym, aby regularnie myć ciepłą wodą z mydłem wszelkie pędzle i gąbeczki – zanieczyszczone przyczyniają się do powstawania zaskórników. Kosmetyki dla cery trądzikowej powinny zawierać w swoim składzie: – NNKT (Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe) – olej arganowy, olej z awokado, olej z konopii, olej z pestek moreli, olej z orzechów laskowych, olej z wiesiołka, olej z ogórecznika, olej tamanu, olej z pestek malin czy masło shea. – przeciwzapalne wyciągi roślinne – aloes, rumianek, nagietek, owies, lukrecja, skrzyp, lawenda, oczar, szałwia, – olejki eteryczne: z drzewa herbacianego, lawendy, eukaliptusa, – skwalan, – witamina B3, – glinka zielona, – fosfolipidy, – ceramidy, – antyoksydanty (wit. C, E, A, koenzym Q10, flawonoidy…), – kwasy: migdałowy, pirogronowy, salicylowy, azelainowy, – retinoidy. Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :)
o zasądzenie od L. M. kwoty 109 557,69 zł, którego podstawę stanowiło własnoręczne oświadczenie („zobowiązanie”) pozwanego sporządzone w S. w dniu 21 kwietnia 2011 r. o treści „Zobowiązuję się do spłaty umówionej kwoty 150 000 zł (sto pięćdziesiąt tysięcy złotych) na rzecz o.[…]pl do dnia 1.09.2011 r.”. Nazwy
Nie grozi ci w nim nuda, ale nie dzielisz codzienności z ukochanym. Wady i zalety związków na odległość. Stosunki międzymiastowe ofeminin Foto: Ofeminin Związek na odległość to w dzisiejszych czasach normalność. Dużo pracujemy, także w innych miastach i krajach. Świat dzięki nowym technologiom się kurczy, dystanse maleją. Można być bliżej nawet będąc daleko. Budowanie i utrzymywanie związku na odegłość wynika prawie zawsze z przymusowej sytuacji i, o czym warto pamiętać, stanowi tymczasową alternatywę. Może więc warto rozłąkę przecierpieć? A może lepiej w ogóle nie zawracać sobie głowy i szukać kogoś, kto zawsze będzie "pod bokiem"? Jakie są jednak wady i zalety życia we dwoje na odległość? Czego wymaga od partnerów taki związek. Jak być razem będąc osobno? Odpowiadamy na te pytania z pomocą psycholog Adriany Klos. Na zdjęciu: bohaterowie komedii "Stosunki międzymiastowe", Erin (Drew Barrymore) i Garrett (Justin Long), którzy w zabawny sposób szukali sposobów na związek na odległość. Miłość zawieszona między San Francisco a Nowym Jorkiem przetrwała. *Adriana Klos jest psychologiem i psychoterapeutą warszawskiego Ośrodka Rozwoju i Psychoterapii „Strefa Zmiany” Wady i niebezpieczeństwa ofeminin Foto: Ofeminin Człowiek jest zwierzęciem standym i nie znosi samotności. Szczęście to również dzielenie się wszelkimi aspektami życia z drugim człowiekiem, co wypełnia potrzebę bliskości. Rozstanie, zwłaszcza z ukochaną osobą to sprawdzian więzi. Srpawdzian z radzenia sobie bez posiadania kogoś "pod ręką", na zawołanie, zawsze. "Trudno jest tworzyć z kimś bliską relacje, jeśli ten ktoś przebywa daleko od nas. Każdy z nas potrzebuje kojącej obecności i wsparcia bliskiej nam osoby, nie lubimy być samotni. Prawdziwa relacja z partnerem opiera się na intymności i bliskości, także miejsca i czasu. Nie można poznać kogoś na odległość, no chyba, że rozłąka następuje już po jakimś czasie bycia razem" - tłumaczy psycholog Adriana Klos. Utrzymywanie związku na odległość niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Na przykład to, że z czasem kochamy już nie realną osobę, ale własne wyobrażenie o niej. Kiedy spotykamy się po miesiącach rozłąki, celebrujemy każdą chwilę bycia razem, ale nie ma w tym prozy codzienności, jedynie same uniesienia, emocje, uczucia - bez zwyczajnych problemów, z którymi borykają się pary i co również cementuje związek i pomaga dobrze się poznać. Istnieje wtedy zagrożenie, że swoją dalszą relację będziecie budować na wiecznej iluzji. Nie widzicie się w działaniu, a to po czynach głównie poznaje się druga osobę - to inna groźna pułapka. "Gdy nie ma z nami partnera, a potrzebujemy wsparcia, pomocy, rozmowy, może się zdarzyć, że będzie przy nas ktoś inny. Co z oczu to i z serca - czy jak w słowach piosenki: kiedy jesteś daleko, możesz wszystko stracić. Partnerzy na odległość narażeni są na pojawienie się kogoś trzeciego, ich związek zbudowany jest na kruchej podstawie" - dodaje psycholog. fot. Thinkstock Zalety: miłość nie powszednieje ofeminin Foto: Ofeminin "W takim związku nieprędko można się sobą znudzić, wyczekujemy każdego następnego spotkania, które jawi się nam niemalże jak święto. Nie zdążymy się sobą znudzić, bo już znów kończy się weekend i trzeba się rozstać. Tęsknimy i idealizujemy partnera, nie widzimy go w szarej, codziennej rzeczywistości - zmęczonego i zaspanego, z katarem i podkrążonymi oczami albo z pilotem na kanapie" - wyjaśnia psycholog Adriana Klos. Rzeczywiście, ciągłe wyczekiwanie na partnera, dbałość o spotkania, ekscytacja wprawia nas ciągle w euforię, jaka charakteryzuje zwykle początki związku. Ponieważ nie jesteśmy w stanie się sobą nasycić, nie nudzimy się. Tęsknota sprawia, że ciągle nam siebie mało. Partnerzy stają się dla siebie ideałami - każde spotkania moblizuje do dbania o siebie, o tematy do rozmów. To daje szansę na wykorzystanie w pełni czasu spędzonego razem, skoncentrowania się tylko na tym, co najważniejsze. Partnerzy są dla siebie piękni i radośni - brak w nich zmęczenia, zniechęcenia i poczucia obarczenia codziennymi problemami. fot. Thinkstock Dla kogo? ofeminin Foto: Ofeminin Nie wszystkim typom osobowości "pasuje" związek na odległość i nie wszystkie, mimo najszczerszych chęci, sobie poradzą. "Są osoby, które właśnie w takim związku potrafią się świetnie odnaleźć, a nawet tylko w takim. To ci, którzy ponad wszystko cenią sobie niezależność, swoją przestrzeń życiową, a związek z kimś widzą jako zagrożenie dla własnej indywidualności, przyzwyczajeń. Obawiają się nudy, monotonii, utraty własnej tożsamości. Nie lubią kompromisów, stabilizacji, trudno im zrezygnować z własnych wyborów. Na taki związek decydują się też często ludzie, którzy po bolesnych doświadczeniach obawiają się bliskości i nie są w stanie wejść z w głęboką relację. Zdradzeni, zranieni, nie potrafią już tak zaufać drugiej osobie i w relacje wchodzą tak trochę jedną nogą. Partner, który jest daleko może być dla takich osób atrakcyjny, bo nie skrzywdzi i nie zrani" - analizuje psycholog Adriana Klos. fot. Thinkstock Czego wymaga taki związek? ofeminin Foto: Ofeminin Utrzymywanie związku na odległość paradoksalnie wymaga od partnerów większych starań i dbałości niż tradycyjny związek. Muszą się oni wykazać większą wytrwałością, samodzielnością, uporem. "Na pewno ważny jest kontakt, komunikacja. Partnerzy w takim związku powinni pamiętać, aby dzwonić do siebie, pisać, być w kontakcie. Współczesna technologia za pomocą przeróżnych komunikatorów ułatwia partnerom przetrwanie w takim związku. Skype, kamery internetowe pozwalają często być w kontakcie. Warto pobyć razem codziennie, choćby i w takiej formie, a w weekendy spotykać się, organizować wspólne urlopy i wypady razem, aby móc lepiej się poznać, nabrać zaufania. W takim związku ludzie muszą być bardziej samodzielni, wiele decyzji podejmować samemu, bo partnera z nimi na co dzień nie ma i nie może nam pomóc. Jeśli ktoś tego nie potrafi, lepiej, żeby nie pakował się w taki związek, bo będzie mu bardzo trudno" - radzi psycholog A. Klos. fot. Thinkstock Określcie rytuały ofeminin Foto: Ofeminin Życie w ciągłej rozłące to już duża zmiana. Nie pozwólcie, by więcej zmieniło się w waszych codziennych relacjach. Ustalcie pewne rytuały, które pomogą wam poczuć więź i być blisko mimo tego, że jesteście daleko. W dzisiejszych czasach świat skurczył się do naprawdę niewielkich rozmiarów. Jeśli posiadacie w domach internet, komputer i program Skype, tak naprawdę rozłąka może wydać się iluzją. Uzgodnijcie, że będziecie rozmawiać na Skypie np. co drugi dzień, a pisać do siebie codziennie. Umówcie się, że danego dnia o danej porze będziecie rozmawiać przez komunikator internetowy albo telefon. Postarajcie się, żeby pewne wasze wspólne zwyczaje przetrwały. Np. sobotnie gotowanie przez Skype i potem wspólne jedzenie - choć jedynie na łączach. Możecie też razem napić się wina albo umówić się, że będziecie myśleć o sobie wieczorem. Pikantne smsy z opisem łóżkowych pragnień wprowadzą was w stan błgoiego oczekiwania i napięcia jak za czasów randkowania. Sprawdzaj promocje linii lotniczych. Jeśli odległość między wami to kwestia przelecenia nad Europą, to odwiedziny nie będą problemem. Wtedy każde spotkanie jest świętem. fot. Thinkstock
Gdy domdlewasz na łożu, całowana przez mnie, Chcę cię posiąść na zawsze, lecz daremnie, daremnie. Już ty właśnie – nie moja, już nie widzisz mnie wcale. Oczy mgłą ci zachodzą, ślepną w szczęściu i szale! Zapodziewasz się nagle w swoim własnym pomroczu, Mam twe ciało posłuszne, ale ciało – bez oczu!….
zapytał(a) o 19:31 Co dla Ciebie znaczy "kochać" drugą osobę? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Matteusz odpowiedział(a) o 23:51: Mało kto wie co to jest miłość, skoro nawet na ślubnym kobiercu przysięgają sobie pod mocą Boga miłość do końca swych dni. A co później? Rozwód. Prawdziwa miłość jest naprawdę rzadkim zjawiskiem. Raz w życiu powiedziałam słowo 'kocham' do potencjalnego [i nadal obecnego] partnera, i mimo że mam 20 lat, padło to z moich ust stosunkowo niedawno [koniec września 2006]. Żeby kogoś kochać trzeba zaakceptować drugą połówkę w całej okazałości, i nie chodzi mi tu tylko o aspekty wizualne. Trzeba mieć jej [jej- tej osoby.] cząstkę w sobie, żyć ze świadomością że ma się dla kogo żyć. Pomagać, wpierać i ufać jej. Nie narzucać własnej woli, a jeśli wydaje nam się że postępuje ona źle, porozmawiać z nią o tym. Związek bez komunikacji, nie ma szans na przetrwanie podobnie jak związek bez miłości. Kochać kogoś to nie wyobrażać sobie życia bez tej osoby, natomiast "być zakochanym, to być szalonym przy zdrowych zmysłach."* Ciekawe czy komukolwiek chciało się to chociaż czytać. __________ *Owidiusz Odpowiedzi Mało kto wie co to jest miłość, skoro nawet na ślubnym kobiercu przysięgają sobie pod mocą Boga miłość do końca swych dni. A co później? Rozwód. Prawdziwa miłość jest naprawdę rzadkim zjawiskiem. Raz w życiu powiedziałam słowo 'kocham' do potencjalnego [i nadal obecnego] partnera, i mimo że mam 20 lat, padło to z moich ust stosunkowo niedawno [koniec września 2006]. Żeby kogoś kochać trzeba zaakceptować drugą połówkę w całej okazałości, i nie chodzi mi tu tylko o aspekty wizualne. Trzeba mieć jej [jej- tej osoby.] cząstkę w sobie, żyć ze świadomością że ma się dla kogo żyć. Pomagać, wpierać i ufać jej. Nie narzucać własnej woli, a jeśli wydaje nam się że postępuje ona źle, porozmawiać z nią o tym. Związek bez komunikacji, nie ma szans na przetrwanie podobnie jak związek bez miłości. Kochać kogoś to nie wyobrażać sobie życia bez tej osoby, natomiast "być zakochanym, to być szalonym przy zdrowych zmysłach."* Ciekawe czy komukolwiek chciało się to chociaż czytać. __________ *Owidiusz reniasa odpowiedział(a) o 19:38 Móc zrobić dla niej wszystko. Kinga94 odpowiedział(a) o 19:52 Być jej wiernym, mieć do niej zaufanie, móc na niej polegać... Robin7 odpowiedział(a) o 21:50 Mógłbym pisać piękne słowa jak każdy że to znaczy szanować,być zawsze dla niej,być wiernym,oddanym,czułym...itd. Czy tak jest naprawdę? Tak...ale taj naprawdę kochać to nie tylko szanować,rozpieszczać,być oddanym wiernym,czułym...Kochać to poprostu być odpowiedzialnym za drugą osobę...Kochamy wtedy gdy nie myślimy już o sobie i o swoich potrzebach ale potrzebach tej drugiej choć miłości są różne jak do ojca,matki,cioci,przyjaciela,pas,dziewczyny to jednak zawsze chodzi o to samo o to że ta osoba jest poprostu najważniejsza.... swettis odpowiedział(a) o 20:36 nie widziec swiata poza ta osoba byc jej wiernym miec do niej zaufanie stale o tej osobie myslec, moc zrobic dla niej wszystko szanowac ja. chcec caly czas z nia byc itp.:) Misiek odpowiedział(a) o 21:37 Oddac dla niej zycie, gdy bedzie taka potrzeba. Ufac, rozsmieszac, poswiecac sie, dawac radosc, rozmawiac, zwierzac sie, upodabniac sie, odprowadzac do domu, calowac, przytulac, podawac szklanke, podawac plaszcz, zawiazywac buty. Trwac i kochac. blocked odpowiedział(a) o 23:29 to znaczy uwielbiac spedzacz czas z Tą osoba,cieszyć się z każdej chwile spędzonej z nią ;] szanowac ja ;] opiekować się nią ;] słuchac jej ;]być dla tej osoby kimś najważniejszym tak jak ona jest kimś najważniejszym dla mnie :)..... Sabi. odpowiedział(a) o 21:36 Szanowac ją , móc dla niej zrobic wszystko.... Dorka odpowiedział(a) o 23:52 Oddać za tą osobę życie... kochac druga osobe według mnie znaczy że mozna i chce sie dla niej zrobić wszystko:) obdarzac ja niepowtarzalnym uczuciem:) Syrahion odpowiedział(a) o 15:29 Kochać znaczy pragnąć dobra drugiej osoby ... i tyle Ellie odpowiedział(a) o 22:21 Ajnsztajn, ja przeczytalam. Calkiem fajne chociaz nie ze wszystkim sie zgadzam. Wedlug mnie kochac, to znaczy chciec szczescia tej drugiej osoby, nawet jesli to szczescie oznacza nieszczescie dla nas. Ellie, to bardzo romantyczne co napisałaś, ale wg. mnie najważniejsza jest miłość z wzajemnością, co idzie w parze z tym że druga osoba, nie pozwoliłaby na to żebyś np. ty była nie szczęśliwa. Ale miło mi że komukolwiek się chciało ten prawie esej przeczytać;) Ellie odpowiedział(a) o 22:16 Ajnsztajn, ale ty nie rozumiesz do konca o co mi chodzi. Pytanie brzmi, co dla ciebie znaczy kochac druga osobe, wiec pisze o tym co wedlug mnie znaczy, ze kogos kocham. Tu niekoniecznie musi byc mowa o relacjach miedzy kobieta i facetem. I pewnie, najlepiej jest kiedy milosc jest odwzajemniona ale czy wedlug ciebie ktos, kto "kocha" druga osobe tylko wtedy kiedy sa razem i wszystko jest ok; a jesli cos pojdzie nie tak, ta druga osoba odejdzie, to sie odkoch*je, czul prawdziwa milosc wtedy kiedy byli razem? Wg.... Najważniejsza osoba w życiu oprócz rodziców... blocked odpowiedział(a) o 17:02 hmm ... najważniejsza osoba w życiu .. mieć do niej zaufanie .. Kochac to znaczy w pełni życ, tworzyc niepowtarzalnie łączącą więź, fascynowac, poświecac, rozumiec, obdarzac ciepłem, bliskością, czułością, dawac siłe, radośc, szczęście, wsparcie, wytrwałośc, wyrozumiałośc. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Platon twierdził, że tam, gdzie króluje miłość, nie ma praw. W rzeczywistości jednak w zakresie relacji uczuciowych potrzeba wielu wyraźnych zasad i dekretów, które sprawiają, że przygoda między dwojgiem ludzi zamienia się w coś poważnego. Zatem jeśli zastanawiasz się, czy wszyscy zakochujemy się i kochamy w ten sam sposób
Kiedy kupujesz za pośrednictwem naszych linków, możemy zarabiać pieniądze od naszych partnerów stowarzyszonych. Dowiedz się więcej tutaj. Miłość. Jest podstawą wielu powieści, filmów i piosenek. To może doprowadzić nas do szaleństwa, zarówno na dobre, jak i na złe. Dorastamy z ideami miłości z filmów, które oglądamy, i tak przyjemne jak filmy romantyczne, nie zawsze są najbardziej realistyczne. Dla wielu z nas wiedza o tym, czym jest prawdziwa miłość, jest całkowitą tajemnicą. Spędzamy znaczną część naszego życia na poszukiwaniu miłości, słuchaniu o niej, widzeniu miłości wokół nas iw końcu zastanawiamy się, czy jesteśmy zakochani, kiedy jesteśmy w związku. Czasami myślimy, że jesteśmy zakochani… a kiedy związek się kończy, wątpimy, czy kiedykolwiek była to miłość w pierwszym miejsce. Trudno jest dostrzec różnicę między zauroczeniem, pożądaniem a miłością. W przypadku czegoś, co jest tak zakorzenione w naszym życiu, jest to również jedno z najmniej rozumianych uczuć. Istnieje wiele naukowych wyjaśnień niektórych emocji, które odczuwamy, kiedy jesteśmy zakochani, ale niewiele z nich może faktycznie wyjaśnić głębię tego uczucia. W tym artykule przyjrzymy się różne znaki, które sygnalizują uczucie miłości, a także zbadamy różnicę między miłością a pożądaniem. Jakie to uczucie? 27 znaków, na które należy zwrócić uwagę Czują się jak w domu Dom może być czymś więcej niż tylko fizyczne miejsce, możesz to poczuć także w ludziach. Kiedy jesteś naprawdę zakochany, ta osoba może wywołać w tobie wiele emocji, takich jak: Bezpiecznie Wygodne przebywanie w pobliżu Bezpieczny w związku Zadowolony i zrelaksowany Kiedy myślimy o szczęśliwym domu, obejmuje on wszystkie te uczucia, ponieważ w końcu dom jest tam, gdzie jest serce. Bez względu na to, gdzie się wybierasz, dom zawsze będzie miejscem, do którego nie możesz się doczekać powrotu, i to samo dotyczy kogoś, kogo kochasz. Bycie zakochany sprawi, że będziesz naturalnie bardziej przywiązany do tej osoby, więc często możesz znaleźć się w poszukiwaniu od niej wsparcia i otuchy. Odczuwasz intensywne połączenie Kiedy jesteś zakochany, często masz wrażenie, że twoje życie, emocje i sny są ze sobą splecione. Czujesz, że znasz i rozumiesz tę osobę, a empatia, którą do niej czujesz, jest o wiele większa niż wobec tych, których nie kochasz. Zgodnie z opisem MBGRelationships: ” Emocjonalne połączenie to poczucie zharmonizowania i intymności między dwojgiem ludzi, które wykracza poza fizyczną atrakcyjność, wspólną zabawę, rozmowy na poziomie powierzchni, a nawet podobieństwa intelektualne. czuć się bezpiecznie, łącząc to głęboko. ” To jeden z powodów, dla których dajemy drugą (oraz trzecią, czwartą i piątą) szansę tym, których kochamy. Czujemy coś głębokiego w nas, co czasami może być tak zagmatwane i silne, że wznosi się ponad wszelkie powierzchowne uczucia. Miłość wyzwala ten instynkt u mężczyzn Czy twój mężczyzna cię chroni? Nie tylko przed fizycznym szkodzi, ale czy upewnia się, że wszystko w porządku, gdy pojawia się coś negatywnego? To wyraźny znak miłości. W rzeczywistości jest fascynująca ne w koncepcji psychologii relacji, która w tej chwili budzi duże zainteresowanie. Dochodzi do sedna zagadki o tym, dlaczego mężczyźni się zakochują i w kim się zakochują. Teoria głosi, że mężczyźni chcą poczuć się jak bohaterowie. Że chcą stanąć na wysokości zadania dla kobiety w swoim życiu i chronić ją. Jest to głęboko zakorzenione w męskiej biologii. Ludzie nazywają to instynktem bohatera. Napisaliśmy szczegółowe wprowadzenie na temat koncepcji, którą możesz przeczytać tutaj. Jeśli możesz sprawić, że twój facet poczuje się jak bohater, uwolni to jego instynkt opiekuńczy i najszlachetniejszy aspekt jego męskości. Co najważniejsze, wyzwoli to jego najgłębsze uczucie pociągu do ciebie. Ponieważ mężczyzna chce postrzegać siebie jako obrońcę. Jak ktoś, kto naprawdę chce i musi mieć w pobliżu. Nie jako dodatek, „najlepszy przyjaciel” czy „partner w zbrodni”. Wiem, że może to zabrzmieć trochę głupio. W dzisiejszych czasach kobiety nie potrzebują kogoś, kto je ratuje. Nie potrzebują „bohatera” w swoim życiu. I nie mogę się z tym zgodzić. Ale oto ironiczna prawda. Mężczyźni nadal muszą być bohaterami. Ponieważ jest to wbudowane w nasze DNA, aby szukać relacji, które pozwalają nam poczuć się jak jedność. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o instynkcie bohatera, obejrzyj ten bezpłatny film online przygotowany przez psychologa ds. Relacji, który wymyślił pojęcie. Niektóre pomysły zmieniają zasady gry. A jeśli chodzi o związki, myślę, że to jest jeden z nich. Oto ponownie link do filmu. Nie możesz znieść myśli, że ktoś mógłby je zranić Kiedy naprawdę kogoś kochasz, wystarczy sam pomysł zranienia, fizycznie lub emocjonalnie, powoduje, że czujesz się zdenerwowany i zestresowany. Chociaż twoje szczęście nie powinno zależeć wyłącznie od nich, nie możesz powstrzymać się od poczucia, że twoje emocje są ze sobą powiązane. Jeśli doświadczają trudności, czujesz, że to samo przydarza się tobie. A myśl o ranieniu ich może być szczególnie denerwująca. Wiesz, że nie byłbyś w stanie żyć z poczuciem winy i zranieniem, więc nawet wyobrażenie sobie sytuacji, w której je skrzywdzisz, może sprawiać wrażenie, że jesteś w złym śnie. Czujesz kolejkę górską emocji Frazes, że czujesz euforię, szczęście i przytłaczającą radość, może być prawdziwy, gdy jesteś zakochany, ale w rzeczywistości prawdopodobnie doświadczysz mieszanki emocji. Możesz czuć wrażliwy, przestraszony lub zdezorientowany, zwłaszcza jeśli zostałeś zraniony w przeszłości lub nigdy wcześniej nie byłeś zakochany. Miłość może sprawić, że poczujesz się na szczycie świata, ale może też jakbyś tracił kontrolę nad czymś większym od siebie. Nagle zdajesz sobie sprawę, że jeśli kiedykolwiek stracisz tę osobę, Twoje życie może się znacznie zmienić, więc naturalne jest, że poczujesz kolejkę górską uczuć i emocji . Tęsknisz za nimi Kiedy jesteś zakochany, po prostu nie masz ich dość. Nawet po latach bycia razem, ich nieobecność sprawia, że czujesz, że brakuje ci jakiejś części. Zdrowo jest spędzać czas osobno i mieć czas osobisty, ale kiedy jesteś zakochany, nie być w stanie pomóc niecierpliwie czekać na ich ponowne spotkanie. Tiffany Henson wyjaśnia naukę stojącą za brakiem kogoś dla Odyssey: „Jeśli twoje ciało jest przyzwyczajone do produkcji wszystkich tych chemikaliów i przetwarzając je szybko, czy możesz sobie wyobrazić, co się dzieje, gdy opuszczasz osobę, która jest przyczyną choroby? Krótko mówiąc, następuje odstawienie. Twoje ciało przestaje produkować duże ilości serotoniny, oksytocyny itp. ” Dobra wiadomość jest taka, nic nie możesz na to poradzić, ponieważ to wszystko jest chemiczne. Zła wiadomość jest taka, że może sprawić, że poczujesz się nieszczęśliwy. Z radością nadajesz im priorytet w swoim życiu Nadawanie komuś priorytetu w swoim życiu to duży krok do zrobienia. Jest wielu ludzi, których spotykamy w naszym życiu, którzy nie zawsze zasługują na to, by być priorytetem, więc jeśli zaczniesz robić miejsce dla kogoś w swoim życiu, ja Dzieje się tak dlatego, że masz do nich silne uczucia. Nadawanie komuś priorytetów może oznaczać takie rzeczy, jak: Przedkładanie szczęścia i dobrobytu ponad własne Znajdowanie dla nich czasu, nawet zajęty Poświęca się, by im pomóc, kiedy tego potrzebują Zawsze mając na uwadze ich potrzeby i uczucia Kiedy myślimy o bezwarunkowej miłości, jaką matka darzy swoje dzieci, zawsze je zmusza jej priorytet. To samo dotyczy romantycznej miłości, ponieważ ostatecznie chcesz tego, co najlepsze dla tej wyjątkowej osoby. Marzysz o przyszłości z nią Kiedy kogoś lubisz, łatwo i wygodnie jest to zrobić plany krótkoterminowe, ale bycie zakochanym to zupełnie inna gra. Nawet jeśli nie chcesz, nie możesz powstrzymać się od marzeń o tym, jak mogłaby wyglądać wspólna przyszłość. Spójrzmy prawdzie w oczy, kiedy jesteś zakochany po uszy, nie możesz sobie nawet wyobrazić bycia z kimś innym. Czy to sprawia, że jesteś szczęśliwy i podekscytowany, czy niekomfortowy i nerwowy, planując z kimś przyszłość to pewny znak, że jesteś zakochany. Zwykle koncentrujesz się na ich pozytywach i pomijasz ich wady Wszyscy mamy wady, ale zakochanie może czasami sprawić, że będziemy bagatelizować ich niedociągnięcia i skupianie się tylko na ich dobrych cechach. Popularne powiedzenie „miłość jest ślepa” może być nadużywane w filmach i piosenkach, ale z pewnością ma w sobie element prawdy. Jak pisze Aaron Ben-Zeév dla Psychology Today: „Kochankowie nie widzą jasno, jeśli w ogóle, negatywnych cech ukochanej osoby i mają tendencję do tworzenia wyidealizowanego obrazu ukochanej osoby. Jednym z powodów idealizowania ukochanej osoby polega na tym, że mamy tendencję do pozytywnej oceny tego, czego pragniemy. Nasza skłonność do czegoś często prowadzi do jego pozytywnej oceny. ” Ale to nie znaczy, że nigdy nie zauważymy ich wad. Czas mija, ta iluzja doskonałości może zniknąć, a ich wady staną się bardziej zauważalne. Jednak gdy jesteś zakochany, zauważysz i zaakceptujesz te małe wady i nadal będziesz skupiać się na pozytywach. Czujesz się bezpiecznie wokół nich W życiu wszyscy pragniemy (i potrzebujemy) pewnych rzeczy, takich jak bycie bezpiecznym i stabilnym z drugą osobą. Kiedy jesteś zakochany, powinieneś czuć się bezpiecznie w pobliżu tej osoby, zarówno emocjonalnie, jak i fizycznie. Powinieneś czuć się na tyle bezpiecznie, aby mówić, co myślisz, być sobą i nie czuć się osądzanym przez tę osobę. John Amodeo, pisarz dla PsychCentral, mówi: „poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego oznacza uczucie wewnętrznego relaksu z stracić czujność i pokazać swoje autentyczne ja, w tym nasze zranienia, lęki i tęsknoty ”. Czujesz się„ pochłonięty ”miłością Czujesz się złapany, lub innymi słowy, konsumowane, to typowe uczucie, kiedy jesteś zakochany. Biorąc pod uwagę poprzednie dziewięć punktów, jest to niesamowicie duża ilość uczuć, emocji i oczekiwań, przez które trzeba przejść, i Wiele z tego jest poza Twoją kontrolą. Możesz czuć się przytłoczony, a nawet mieć obsesję, kiedy myślisz tylko o tej osobie. To normalne i jako Deborah Khoshaba wyjaśnia to dla Psychology Today: „Twoje nowe życie miłosne może pochłaniać Twoją energię, skupienie i czas do tego stopnia, że wszystko inne, co dzieje się w Twoim życiu, może wydawać się niegrzeczną ingerencją. Nie możesz przestać myśląc o swoim kochanku ”. Może to zanikać, im dłużej trwa związek, ale kiedy jesteś zakochany, rola tej osoby w twoim życiu będzie nadal bardzo ważna dla twojego dobrego samopoczucia emocjonalnego. Więc ra Zamiast czuć się zestresowanym przez te uczucia, najlepiej jest je zaakceptować i dostosować do nich. I pamiętaj, że z czasem staje się to łatwiejsze. Miłość jest wyjątkowa dla każdego. Jak wspomniano powyżej, miłość oznacza różne rzeczy dla różnych ludzi. Dlatego też my też tego doświadczamy i czujemy w wyjątkowy sposób. Niektórzy ludzie mówią, że miłość to uczucie podekscytowania i pasji, gdy jesteś ze swoim partnerem. Ktoś inny to zrobi powiedzmy, że chodzi o niekwestionowane zaufanie, uczciwość i wygodę związaną z długotrwałym związkiem. Kiedy mówimy o prawdziwych uczuciach, może ich być kilka Nie ma pojedyncza emocja miłości. Na przykład niektórzy ludzie opisują miłość jako intensywną i namiętną, a inni jako spokojną i wygodną. Innymi słowy, miłość może sprawiać wrażenie kilka różnych emocji, nawet naraz. Zwykle zaczyna się jako intensywne uczucie radości. Kiedy początkowo się zakochujesz, większość ludzi jest bardzo szczęśliwych i pełnych pasji. Dlaczego? Ponieważ według neurobiolog Loretta G. Breuning: „Miłość stymuluje wszystkie twoje szczęśliwe chemikalia naraz. Dlatego jest tak dobre.” Tak, w mózgu miłość jest koktajlem poprawiających samopoczucie substancji chemicznych : dopamina, serotonina, oksytocyna, endorfina. Przynajmniej to pojawia się na początku. „Ale nasz mózg wyewoluował, aby motywować do rozmnażania, a nie sprawiać, że czujesz się dobrze przez cały czas. Dlatego dobre samopoczucie nie trwa długo ”. Aby zrozumieć, jak odczuwa się miłość, przeanalizujmy każdą substancję chemiczną w mózgu, którą stymuluje i jak się przez nią poczujesz: Zalecana lektura: Jakie są 4 podstawy miłości? Oto wszystko, co musisz wiedzieć. Dopamina jest uwalniana w mózgu Dopamina to substancja chemiczna w mózgu, która jest uwalniana w celu ostrzeżenia nas, że nasze potrzeby wkrótce zostaną zaspokojone. Kiedy dziecko słyszy kroki swojej matki, mózg wydziela dopaminę. Kiedy w końcu całujesz tę dziewczynę lub faceta, którego goniłeś, dopamina jest aktywowana. Kiedy uważasz, że w końcu znalazłeś „jedyną”, dopamina jest aktywowana masowo. Dopamina jest zasadniczo odpowiedzialna za radosną część miłości. Według University Health News dopamina wiąże się z uczuciem euforii, błogości, motywacji i koncentracji. Więc jeśli znalazłeś swoją miłość, możesz czuć się niezwykle szczęśliwy i błogosławiony, że jesteś z nimi. Będziesz także zmotywowany, aby utrzymać tę więź żywą. Ponadto ważne jest, aby pamiętać, że fenyloetyloamina lub PEA to substancja chemiczna w mózgu, która powoduje uwalnianie dopaminy. To substancja chemiczna jest również uwalniana, gdy zaczniesz fal zakochać się we wczesnych stadiach. Jest stymulantem i może wywołać walenie serca i spocone dłonie. Ponadto te substancje chemiczne (dopamina i PEA) mogą sprawić, że poczujesz się świetnie na wczesnych etapach miłości, ale według Thought Co, one może również wywoływać lęk i obsesję. W skrócie: Dopamina jest odpowiedzialna za początkową część podekscytowanej miłości i może wywołać euforię i błogość, gdy jesteś ze swoim kochanka, walenie serca, spocone dłonie, a nawet obsesja i niepokój. Oksytocyna jest uwalniana w mózgu Jest to substancja chemiczna w mózgu stymulowana dotykiem i zaufaniem. Psychologia dzisiaj. Ta substancja chemiczna może wybuchnąć podczas trzymania się za ręce, przytulania i pocieszania do orgazmu. Kiedy kochasz w związku, oksytocyna tworzy obwód, więc jest łatwo wyzwalana. Na przykład para w podeszłym wieku doświadcza powodzi oksytocyny, gdy trzymają się za ręce. Dla wielu ludzi, w miłości chodzi o zaufanie i wygodę, więc oksytocyna jest z pewnością ważnym czynnikiem wywołującym dobre samopoczucie. Co zabawne, oksytocyna jest również nazywana „hormonem przytulania”. Ta substancja chemiczna jest również uwalniana masowo, gdy Matka rodzi i karmi piersią. Jakie jest uczucie oksytocyny? Być może najlepszym uczuciem do opisania tej substancji chemicznej w mózgu, według Science Daily, jest uczucie ciepła i rozmytego. Uczucie ciepła, rozmytego i pocieszenia to także powszechny sposób, w jaki ludzie opisują przebywanie w miłość. W skrócie: Oksytocyna jest uwalniana głównie przez dotyk i daje nam ciepłe, niewyraźne uczucie komfortu i zaufania, które prawdopodobnie istnieje przez cały czas trwania związku. Serotonina jest uwalniana w mózgu W związku serotonina jest rzekomo uwalniana z powodu dumy z przebywania z osobą o określonym wzroście. Może się to wydawać trochę „fałszywe”, ale w całym królestwie zwierząt grupy społeczne o wyższym statusie odnoszą większy sukces reprodukcyjny. Twój mózg nagradza cię chemiczną serotoniną, która zapewnia dobre samopoczucie, gdy szukasz statusu. Jednak pamiętaj, że ludzie są złożonymi zwierzętami, a status można postrzegać na wiele różnych sposobów. Może to być pieniądze, sukces, życzliwość, autentyczność, umiejętności społeczne, sprawność fizyczna lub z wielu powodów. I chociaż możesz nie chcieć w to uwierzyć, fakt jest taki: Kiedy otrzymujesz uczucie od osoby, które jest uważane za „pożądane ”Serotonina zostanie wyzwolona w mózgu. A kiedy twój partner jest podziwiany przez innych, to również wyzwala serotoninę. Poleganie na uwalnianiu serotoniny może również wywołać zależność od innej osoby , jak również. Jak się czuje serotonina? Świetnie! W rzeczywistości wiele leków przeciwdepresyjnych w dzisiejszych czasach działa na zwiększenie poziomu serotoniny w mózgu. Wysoki poziom serotoniny wiąże się z poczuciem pozytywności, szczęścia, pewności siebie i elastyczności. Niski poziom serotoniny może powodować, że czujesz się negatywnie, zmartwiony lub poirytowany. Bycie zaangażowanym w szczęśliwą i stabilną relację, w której pragniesz być ze swoim partnerem, przyczyni się do wzrostu poziomu serotoniny przez cały czas Twój związek. Pamiętaj jednak, że na poziom serotoniny wpływa wiele różnych rzeczy, które nie dotyczą Twojego związku. W skrócie: Serotonina jest uwalniany, gdy jesteśmy szczęśliwi, stabilni i pozytywnie nastawieni do naszego związku, i zapewnia nam ten stabilny i solidny stan. Serotonina może być również odpowiedzialna za obsesję i niepokój w związku. Endorfiny są uwalniane w mózgu Wszyscy wiemy, że endorfiny wywołują odurzenie. Ale czy wiesz też, że jest stymulowany bólem fizycznym? Endorfiny odgrywają kluczową rolę w długotrwałych związkach. Są uwalniane podczas kontaktu fizycznego i seksu. Co ciekawe, według Bustle’a endorfiny stają się bardziej widoczne od około 18 miesięcy do 4 lat w związku. Dlaczego? Ponieważ jest to etap, w którym mózg przestaje polegać na stymulantach miłości, takich jak dopamina, i zamiast tego polega na chemikaliach oksytocyny i endorfinach dla przyjemności w związku. Według Mind Health, chemiczna oksytocyna, serotonina i endorfiny są niezbędne, aby pomóc dwojgu ludziom pozostać w kontakcie. Dlaczego? Ponieważ endorfiny, oksytocyna i serotonina są związane z uczuciem przywiązania i komfortu. W Krótko: Endorfiny uspokajają niepokój, łagodzą ból i zmniejszają stres. Dlatego obecność partnera może cię uspokoić i pocieszyć. Aby dowiedzieć się, czy jesteś zakochany, sprawdź następujące oznaki, których możesz doświadczać: Nie możesz oderwać od nich wzroku Niezależnie od tego, czy jest kilka osób, czy setki, to nie ma znaczenia, nie możesz oderwać oczu od swojej miłości. Patrzysz tylko na nich i chcesz zobaczyć ich więcej. Nie tylko widzisz piękno na zewnątrz, widzisz, co sprawia, że są piękne również w środku. Według dr Jacka Schafera. w Psychologii Dzisiaj ludzie patrzą na ludzi, których lubią, i unikają tych, których nie lubią. Mówi, że podwyższony poziom oksytocyny zwiększa wzajemne spojrzenie i zapewnia dobre samopoczucie oraz zwiększa wzajemne przyciąganie. POWIĄZANE: Najdziwniejsza rzecz, jakiej pragną mężczyźni (i jak to może doprowadzić go do szaleństwa) 1 Czujesz, że się unosisz Jeśli jesteś zakochany, Pójdę przez życie, czując, że twoje stopy nigdy nie dotykają ziemi. Niektórzy mówią, że poczujesz się jak na haju lub we śnie – jakkolwiek to nazwiesz, poczujesz to, gdy będziesz się poruszać Twój dzień. To będzie niesamowite. Badanie przeprowadzone przez Kindsey Institute wykazało, że mózg zakochanej osoby wygląda tak samo jak mózg osoby, która zażyła kokainę. Dzieje się tak dzięki dopaminie. To boli, gdy walczysz Jeśli twój partner rani twoje uczucia, skaleczy się jak nóż. Wszystko, co mówią, ma wpływ ty. Jeśli zostałeś zraniony, poczujesz, że to rozczarowanie nigdy się nie skończy. To jest miłość. Po prostu chcesz, żeby wszystko było dobrze przez cały czas. Według Live Science „zakochani regularnie wykazują oznaki emocjonalnej zależności od związku, w tym zaborczość, zazdrość, lęk przed odrzuceniem i lęk przed separacją. Nie możesz skupienie Miłość może sprawić, że poczujesz się nieswojo, a skupienie się na rzeczach, które musisz zrobić, może być trudne. Niezależnie od tego, czy jesteś w pracy, czy na plaży, jeśli jesteś zakochany, będziesz miał trudności ze słuchaniem innych, załatwianiem spraw i przestrzeganiem regularnego harmonogramu. Będziesz liczyć minuty, aż znów będziecie razem. Zawsze o nich myślisz Miłość nie tylko oślepia Cię na resztę świata, ale także wypełnia Twój mózg wieloma niesamowitymi myślami i uniemożliwia Ci dotarcie do tego, czego potrzebujesz do zrobienia. Zawsze myślisz o swojej miłości. W książce „The Anatomy of Love” autorstwa antropologa biologicznego Helen Fisher mówi, że „myśli o„ obiekcie miłości ”zaczynają atakować twoje umysł… Zastanawiasz się co Twój ukochany pomyślałby o książce, którą czytasz, filmie, który właśnie obejrzałeś, lub problemie, przed którym stoisz w biurze. ” Chcesz dla nich tylko tego, co najlepsze Miłość to zabawna rzecz. Jeśli kogoś kochasz, chcesz dla niego niesamowitych rzeczy. Jeśli potrzebujesz niezawodnego sposobu, aby stwierdzić, czy jesteś zakochany, zadaj sobie pytanie, czy byłbyś szczęśliwy z ich powodu, gdyby zdecydowali się być z kimś innym. Jasne, byłbyś smutny, gdybyś ich stracił ale kiedy kogoś kochasz, wiesz, że musisz pozwolić mu odejść, jeśli nie jest z ciebie zadowolony. W rzeczywistości badania sugerują, że „współczująca miłość” może być jedną z największych oznak zdrowy związek. Miłość współczująca odnosi się do miłości, która „koncentruje się na dobru drugiego”. POWIĄZANE: Instynkt bohatera: jak możesz go wyzwolić w swoim mężczyźnie? Jesteś chętny do próbowania nowych rzeczy Miłość sprawia, że robisz różne szalone rzeczy, ale także sprawia, że jesteś bardziej otwarty na rzeczy, które wcześniej trzymałeś na dystans. Możesz się znaleźć spadochroniarstwo lub próbowanie nowego jedzenia. Kiedy jesteś zakochany, nie ma rymu ani powodu do podejmowania decyzji. W rzeczywistości badanie sugeruje, że ludzie, którzy twierdzili, że są zakochani, mieli różne zainteresowania i cechy osobowości po tych związkach. Dzieje się tak, ponieważ byli otwarci na próbowanie nowych rzeczy ze swoim partnerem. Czujesz się na krawędzi Kiedy twój mózg jest wypełniony oderwaniem od miłości, możesz czuć się na krawędzi, ponieważ możesz Nie koncentruj się. Nie tylko trudno będzie zarządzać codziennym życiem, ale możesz poczuć się naprawdę sfrustrowany brakiem koncentracji. To właśnie robi z tobą miłość. Tak, zakochanie się może wywołać u Ciebie dreszcze! Chociaż z pewnością prawdą jest, że miłość może sprawić, że poczujesz się świetnie na wczesnych etapach miłości, ale według Thought Co może również wywołać lęk i obsesję. Czujesz się z nimi związany. Miłość oznacza, że możesz siedzieć w ciszy i nie musisz wypełniać każdej minuty dnia rozmową lub zajęciami. Kiedy jesteście zakochani, doceniacie wzajemne towarzystwo i nie potrzebujecie niczego więcej niż tylko bycia razem. Według Live Science, kiedy jesteście zakochani, zaczynacie myśleć, że ukochana osoba jest wyjątkowa . Ta wiara jest również połączona z niemożnością odczuwania romantycznej pasji do kogokolwiek innego. Jeśli twoja miłość nie jest wzajemna? Oto, co należy zrobić… Nic nie jest do niczego bardziej niż nieodwzajemniona miłość. Wydaje się, że cała twoja energia i potencjał zostały zgaszone. To kuszące, aby pogrążyć się w smutku i zrezygnować z nich. Jednak powinieneś walczyć z tym instynktem i zamiast tego przypominać sobie, że twoja miłość rodzi się z czystego i wyjątkowego miejsca. A jeśli o osobę warto walczyć … to walcz o nią. Szczególnie w przypadku kobiet, jeśli on nie czuje tego samego lub zachowuje się wobec ciebie obojętnie, to musisz wejść do jego głowy i zrozumieć dlaczego. Ponieważ jeśli je kochasz, to od Ciebie zależy, czy zagłębisz się nieco głębiej i dowiesz się, dlaczego waha się przed zwrotem serwisu. Z mojego doświadczenia wynika, że brakujące ogniwo w każdym związek nigdy nie jest seksem, komunikacją ani brakiem romantycznych randek. Wszystkie te rzeczy są ważne, ale rzadko przerywają układy, jeśli chodzi o powodzenie związku. Brakujące ogniwo jest takie: Właściwie musisz zrozumieć, co twój facet potrzeb związanych ze związkiem. Mężczyźni potrzebują tej jednej rzeczy. James Bauer jest jednym z czołowych światowych ekspertów ds. relacji. W swoim nowym filmie ujawnia nowa koncepcja, która znakomicie wyjaśnia, co tak naprawdę napędza mężczyzn w związkach. Nazywa to instynktem bohatera. Mówiłem o tej koncepcji powyżej. Krótko mówiąc, mężczyźni chcą być twoim bohaterem. Niekoniecznie jest bohaterem akcji, takim jak Thor, ale chce stanąć na wysokości zadania dla kobiety swojego życia i być docenianym za swoje wysiłki. Instynkt bohatera jest prawdopodobnie najlepiej strzeżoną tajemnicą w psychologii relacji .Myślę, że jest to klucz do miłości i oddania mężczyzny dla życia. Możesz obejrzeć film tutaj. Moja przyjaciółka i pisarka Hack Spirit, Pearl Nash, była osobą, która pierwsza przedstawił mi instynkt bohatera. Od tamtej pory dużo pisałem o koncepcji Hack Spirit. Dla wielu kobiet poznanie instynktu bohaterki było ich „chwilą aha”. Było to dla Pearl Nash. Jej osobistą historię możesz przeczytać tutaj o tym, jak wyzwolenie instynktu bohatera pomogło jej odwrócić niepowodzenie w związku na całe życie. Oto znowu link do darmowego filmu Jamesa Bauera. Czym więc jest miłość? Według starożytnych Greków miłość to „szaleństwo bogów”. Zachodni psychologowie definiują ją jako „związek emocjonalny” z inną osobą. Ale szczerze mówiąc zapytaj kogokolwiek, a prawdopodobnie podadzą ci inną definicję tego, co oznacza miłość. Więc czym jest miłość? Cóż, w tym celu możemy zwrócić się do antropologa biologicznego Helen Fisher. Mówi, że istnieją trzy podstawowe systemy mózgowe, które wyewoluowały pod kątem związków i rozmnażania się: 1) Popęd seksualny: pożądanie seksualne wyewoluowało w celu poszukiwania partnerów seksualnych. Pociąg seksualny niekoniecznie musi koncentrować się na jednej osobie. mogą skupiać się na wielu osobach jednocześnie. 2) Romantyczna atrakcja: Jest to romantyczna atrakcja skupiona na jednej osobie. Można powiedzieć, że jest to „głębsze” niż popęd seksualny. Ten rodzaj myślenia ewoluował, aby umożliwić Ci skupienie się na jednej osobie w celu zbudowania z nią relacji. 3) Przywiązanie lub tworzenie głębokiego związku z kimś partner: To poczucie głębokiego związku rozwinęło się tak, że możesz być z kimś wystarczająco długo, by wspólnie wychowywać jedno dziecko. Według Fishera te trzy systemy mózgowe współpracują ze sobą, tworząc wiele różnych form miłości . Co ciekawe, badania Fishera sugerują, że „miłość zauroczenia” zwykle trwa od 6 miesięcy do 2 lat, zanim zamieni się w „miłość przywiązania”. Ale jeśli szukasz prostsza definicja miłości, nie możesz pominąć definicji Google: „Intensywne uczucie głębokiego uczucia”. Prosta, ale brzmi właściwie. Podsumowując Miłość to złożona emocja, która wyzwala różne substancje chemiczne w mózgu na różnych etapach związku. Dopamina jest związana z początkiem Związek, w którym związek jest pełen pasji, zabawny i na wczesnym etapie. Stamtąd chemiczna oksytocyna, serotonina i endorfiny w mózgu mają kluczowe znaczenie dla pomocy dwóm osobom w utrzymaniu kontaktu, ponieważ są one związane z uczuciem przywiązanie i wygoda. Możesz także przeczytać: Najdziwniejsza rzecz, jakiej pragną mężczyźni (i jak to może doprowadzić go do szału) Instynkt bohatera: jak możesz go wyzwolić w swoim mężczyźnie? Co sprawia, że przeciętny facet natychmiast staje się „gorący”? Nowy darmowy eBook: wyzwalacze atrakcji Chcesz się dowiedzieć, jak sprawić, by mężczyzna się w tobie zakochał i zobowiązać się na dłuższą metę? W takim razie zapoznaj się z naszym bezpłatnym e-bookiem Wyzwalacze atrakcji. Ten eBook zawiera wszystko, co musisz wiedzieć o przewidywalnych wzorcach, dzięki którym mężczyzna się zakochuje. Co najważniejsze, nauczy cię praktycznych technik aktywacji tych wyzwalaczy w twoim mężczyźnie, więc c zbudować udany, długotrwały związek. Sprawdź to tutaj. Polub nas na Facebooku! Bardzo dziękuję za zatrzymanie się na Hack Spirit. Mam nadzieję, że podobał Ci się ten artykuł. Jeśli podobał Ci się ten artykuł, możesz polubić nas na Facebooku. Udostępniamy artykuły takie jak ten, który właśnie czytasz . Wiele by to dla nas znaczyło, gdybyś mógł okazać swoje wsparcie i polubić naszą stronę. Oznacza to również, że jako pierwszy dowiesz się, kiedy udostępnimy nowe artykuły. Dziękujemy! Kliknij przycisk „Lubię to” poniżej.
Mit #1 “Jeśli nie jesteście zazdrośni, nie jesteście zakochani”. Wielu z nas może pomyśleć, że odrobina zazdrości tylko wzmacnia związek, ale tak nie jest. Widać, że nawet słaba zazdrość prowadzi do kłótni i zwiększa kontrolę partnerów/-ek nad sobą nawzajem. W końcu to wszystko zbiera swoje żniwo na jakości relacji.
Definicja miłości według wikipedii: "Miłość - podstawową definicją jest pragnienie szczęścia dla drugiej osoby (ewentualnie siebie bądź innego ważniejszego bytu). Miłość często jest rozumiana jako dowolna ilość emocji i doświadczeń zachodzących z powodu silnej więzi. Słowo "miłość" może odnosić się do wielu różnorodnych uczuć, stanów i postaw, poczynając od ogólnego zadowolenia, a kończąc na silnej więzi międzyludzkiej, jednakże nie jest ona sama w sobie uczuciem. Rozmaitość użyć i znaczeń, połączona z zawiłością opisywanych przez nią uczuć, powoduje, że miłość jest niespotykanie trudna do zdefiniowania, nawet w porównaniu do innych stanów emocjonalnych. Rozumienie miłości według powyższej definicji najczęściej daje uzyskany efekt wzajemnego zrealizowania się. Miłość jest przedmiotem i źródłem inspiracji dla twórców sztuki oraz literatury, religii i psychologii. Przez niektórych ludzi bywa uważana za sens życia ludzkiego – czyniąca je prawdziwym i w pełni szczęśliwym." Myślę, że jak kogos pokochasz to żadna definicja tego nie wytłumaczy. Mi podoba się pewien chłopak, ale nie wiem jeszcze czy go kocham. Po prostu mi się podoba. W miłości chodzi przede wszystkim o dobro tej osoby, którą się kocha. Nie może być, że np. przymuśmy kocham jakiegos kolesia. No i chce dla niego jak najlepiej. Chcę, żeby był szczęśliwy, nikoniecznie ze mną. Jeśli będziesz szczęśliwy z kims innym to proszę bardzo. Ale ja go kocham, będziesz mi ciężko, ale równocześnie będę się cieszyła, że osoba, którą kocham, jest szczęśliwa. Trudne, ale możliwe do wykonania. Z co się kocha? Nie za wygląd, zdolości, charakter, ale z to, że ta osoba jest.!!! ♥♥♥ pozdrawiam xdd
Drugą osobę najnormalniej w świecie przestają obchodzić twoje uczucia. „Miłość objawia się często drobnymi gestami, które pokazują, że znamy drugą osobę i o niej myślimy. Czasem będzie to kawa przyniesiona do łóżka w trudny dzień lub zrobienie komuś ulubionego posiłku, innym razem przyjazny sms lub karteczka przyklejona
W większości wypadków zakochanie jest wstępem do wspaniałej przygody nazywanej miłością. Jednak zdarza się i tak, że zakochujemy się w kimś, z kim nie możemy lub nie powinniśmy się wiązać. Jak sobie poradzić w takiej sytuacji? Najpierw spróbujmy ją zrozumieć. Jak pisałam w poprzednim tekście, zakochanie polega na doznawaniu. Zakochujemy się tak naprawdę w ogólnym „szkicu” będącym kompozycją kilku rozpoznanych cech, a resztę wypełniamy naszymi wyobrażeniami – a jest to proces tak szybki, że nieświadomy. Tak więc nie ma tu mowy o gruntownej znajomości drugiej osoby. Raczej mowa o naszym przekonaniu, że ją doskonale znamy. Karol Wojtyła wskazuje w „Miłości i odpowiedzialności” ponownie trzy grupy czynników, które rządzą naszymi emocjami, gdy się zakochujemy: Czynniki wrodzone (głównie dopasowanie genetyczne) Czynniki środowiskowe (wychowanie, doświadczenia życiowe itp.) To, co osiągnęliśmy, pracując nad sobą. Jak to wygląda w praktyce? Wytłumaczę na ograch, czyli Fionie i Shreku: Fionę nauczono, że ma czekać na rycerza, który pokona smoka, wpadnie do jej komnaty i ją wyzwoli. Shrek miał przyłbicę, wpadł do jej komnaty, wyniósł ją z zamczyska, więc ogólny zarys się zgadzał (oczywiście, z pominięciem kilku dość istotnych detali, jak brak rumaka). Tu wymienione elementy to przykład czynników środowiskowych. Ponadto Fiona była tak naprawdę ogrem i choć nie było to bezpośrednio widoczne, to jednak przebijało w zachowaniu. I Shrek w jakiś sposób to wyczuwał. Tu mamy czynniki wrodzone. Trzecią grupę zostawię sobie na później, bo teraz jest czas spojrzenia na zakochanie się w niewłaściwej osobie. Niewłaściwej, czyli jakiej? Zajętej (żyjącej w małżeństwie, konsekrowanej, duchownym). Posiadającej cechy, które spowodują, że ten związek będzie dla nas destrukcyjny (uzależnionej, w znacznym stopniu zaburzonej emocjonalnie itp.) Wobec której czujemy wyłącznie pociąg seksualny, ale brak jest innych płaszczyzn porozumienia. Cecha najbardziej dla nas bolesna: zupełnie nami niezainteresowanej. Zakochaliśmy się, wszystko w nas wyrywa się do człowieka, którego to uczucie dotyczy, a tu blokada. I boli. Na początek kiepska wiadomość: będzie bolało. Ale możemy zrobić wszystko, żeby nie cierpieć na próżno. I tu właśnie wkracza do gry trzecia grupa czynników, czyli ta, na którą mamy największy wpływ: wypracowane postawy. A także praca nad nimi. Będziemy potrzebować: Mądrego doradcy oraz osoby, która da nam wsparcie (może nią być spowiednik – pod warunkiem, że to nie on jest obiektem naszych uczuć, drogie panie! – przyjaciel lub przyjaciółka, rodzice, terapeuta). Uczciwości wobec samego/samej siebie. Ekstremalnej. Czasu do refleksji nad tym, co się dzieje (polecam szczególnie mówienie o tych uczuciach Bogu na modlitwie, świetną patronką w takich sytuacjach jest Maryja). Formy służącej odreagowaniu uczuć, ale w sposób, który nie jest dla nas niszczący (śpiew, słuchanie muzyki, bieganie i jemu podobne formy aktywności, pisanie; każdy z nas ma własne, a jak nie ma, to warto ich poszukać). Sił do tego, by ograniczyć, a czasem całkowicie zerwać relację. Cierpliwości wobec siebie – żart, mówiący, że psycholog nie zmienia żarówki – ona zmienia się sama, kiedy jest na to gotowa, zawiera w sobie wiele prawdy. Trzeba wytrwać przy decyzji, a w momencie, kiedy serce do tego dojrzeje, uczucia odejdą same. Zestaw ten służy do tego, by możliwie najobiektywniej poznawać: siebie i osobę, w której jesteśmy zakochani. Czasem bywa zresztą tak, że do odkochania się wystarczy trzeźwe spojrzenie na człowieka, który obudził w nas uczucia. Częściej jednak emocje utrzymują się dłużej i zmuszają nas do o wiele głębszego zanurkowania w rzeczywistość i to bez maski. Dzięki temu, kiedy uczucia odejdą, może się okazać, że jesteśmy już innym człowiekiem. Oby lepszym, bardziej siebie świadomym, mądrzejszym. Bo po to właśnie Bóg rozpala w nas ten ogień, by to wszystko, co nie jest z Niego, w nas się wypaliło. To czas, który możemy wykorzystać na spojrzenie w siebie i odkrycie tych wszystkich uczuć, postaw i zranień, które sterują nami z tylnego siedzenia. To też czas, o którym wspaniale śpiewa w „Nieszporach ludźmierskich” Jacek Wójcicki („Psalm 66”): „Badałeś nas ogniem nienadaremnie, czy lichy jam kruszec, czy srebro jest we mnie” – doświadczenie bólu, ale także odkrywanie własnej wartości. W oczach Boga – nieskończonej. 1 marca 2014, 8:01 Jest redaktorem w wydawnictwie Tyniec i dziennikarzem. Z wykształcenia historyk i teolog. Jest autorką książki "Wierny pies Pański. Biografia św. Jacka Odrowąża"
Czy istnieje miłość od pierwszgo wejrzenia. Moim zdaniem jest możliwa. Ale najpierw może wyjaśnię przynajmniej z grubsza co to jest miłość. Otóż jak napisał pewien poeta miłość jest jak magia która wdziera się do serca i tylko my mamy możliwość rozwinięcia jej lub zdeptania. Gdy kochamy drugą osobę i jest to miłość
Liczba osób żyjących samotnie, popularnie zwanych singlami rośnie w każdej grupie wiekowej. W latach 70-tych liczba osób, które moglibyśmy określić tym mianem wynosiła mniej niż 10 % , dziś GUS szacuje, że co czwarty Polak żyje samotnie, a za 10 lat liczba osób żyjących w pojedynkę przekroczy 10 milionów. Te trendy są widoczne na całym świecie. Szansa na to, że na jakimś etapie swojego życia będziemy bez pary jest właściwie równa 100 %. Singiel to już dziś nie tylko 25- latek który skacze z kwiatka na kwiatek, ale także 40-latka po rozwodzie, czy 50 -letnia wdowa. Czy można w ogóle być szczęśliwym singlem, a jeśli tak to jak? Czemu warto uczyć się bycia samemu i nie wiązać całego swojego jestestwa z partnerem? O singlach można powiedzieć wiele, ale tak naprawdę większość to stereotyp. Nie można jednym zdaniem określić całej kilkumilionowej grupy, każdy jest sam z trochę innych powodów i próba analizy całego zjawiska z góry skazana jest na klęskę. To co się zmieniło na przestrzeni lat to z pewnością większa tolerancja dla różnych modeli życia, chociaż ciągle bycie w parze jest w ścisłym top i jeśli myślimy o tym jak biologicznie zaprogramowała nas matka natura, to z pewnością stwierdzimy, że nie jesteśmy specjalnie predestynowani do życia w pojedynkę. Skąd się wzięli single? Dziś osób żyjących bez partnera jest dużo więcej niż jeszcze 20 czy 50 lat temu. Socjologowie mówią o różnych przyczynach tego zjawiska – rosnącej polaryzacji, większych wymaganiach, bogaceniu się społeczeństwa, które pozwala nam utrzymać się nawet w pojedynkę, wreszcie znacznie większej tolerancji dla takiego wyboru czy życiowej konieczności, bo bycie singlem nie zawsze jest wyborem. Dziś ludzie patrzą na życie trochę inaczej i dla mnie jest to pozytywne zjawisko. Nie ma jednego, idealnego sposobu na życie i to że do tej pory prawie wszyscy robili tak samo, żyli na jedną modłę, wcale nie oznacza, że to było dobre, czy że nam służyło. Samotność w pojedynkę bywa dojmująca, ale wcale nie oznacza, że musi się pojawić, bo bycie bez pary, nie oznacza, a przynajmniej nie powinno oznaczać izolacji od ludzi, z którymi wchodzimy w różne, nie zawsze romantyczne relacje. Samotność pojawia się przecież także w związkach. Wyobcowania i i poczucia samotności doświadczają także miliony ludzi, żyjących w parach, nie tylko Ci, którzy rano przewracają się na bok w pustym łóżku. Czy bycie singlem oznacza samotność? I czy bycie szczęśliwym bez pary jest w ogóle możliwe? “Samotność to nie jest taki potwór, jak się nam wmawia” pisze terapeutka Kasia Miller, w felietonie o singlach w “Zwierciadle”. Samotność jest okropna wtedy, kiedy podchodzimy do tworzenia związków z innymi ludźmi jako do sprawdzianu swojej wartości, jak do egzaminu z bycia “kimś”. Jeśli mamy w sobie dziurę, ziejący krater, to nikt i nic poza nami samymi go nie zapełni. Związkiem się tego nie robi i nawet jeśli w niego wejdziemy to szanse na powodzenia, na to, że po okresie pierwszej euforii i szaleństwa to szczęście utrzymamy, są marne. No ale czy single w ogóle mogą być szczęśliwi, a jeśli tak to jak? Po pierwsze, jeśli warunkujemy szczęście tym co na zewnątrz – a bycie w parze, otrzymywanie od kogoś atencji, czasu, miłości jest czymś na co nie do końca mamy wpływ- to zawsze znajdziemy powód do tego, aby być nieszczęśliwym. Jakiś procent populacji nie zbuduje w okresie całego życia długiego, wieloletniego romantycznego związku i to wcale nie dlatego że są brzydsi, głupsi, wybrakowani czy mają deficyty natury emocjonalnej. Społeczeństwo oparte na konserwatywnych wzorcach wmawia nam, że szczęście daje tylko jeden model życia ( rodzina, dzieci), ale rzeczywistość pokazuje, że jest inaczej. Osoby trwale lub tymczasowo bez pary nie muszą być samotne, smutne i depresyjne, wręcz przeciwnie. Informacje pochodzą z mojej nowej książki o związkach i miłości. Znajdziesz ją TUTAJ. Jest olbrzymia różnica jakościowa pomiędzy kimś kto przynajmniej akceptuje stan bycia bez pary i nie traktuje go niczym trądu, a osobą, która tkwi w samotności niczym w klatce. Ta pierwsza ma wiele opcji, tej drugiej one raczej nie zadowolą, bo jej jedynym celem jest poznanie partnera i zmiana statusu z “singiel” na “zajęty”. Jeśli jesteś w tej drugiej grupie, rozważ czy desperacja, usilne poszukiwanie kogoś, przy kim nie będziesz się czuć samotna / samotny ma sens. Jeśli jednak akceptujesz, że singlem się jest/bywa – to możesz wieść naprawdę fajne i spełnione życie, pełne szczęścia, radości i satysfakcji. Co robić aby być szczęśliwym singlem? Nie pogrążaj się w samotności. To najgorsza opcja. Życie nie składa się tylko z romantycznych i intymnych relacji – poza tym jest jeszcze całe ogromne spektrum możliwości. Wychodź, spotykaj się, bywaj, miej pasje, otaczaj się ludźmi, z którymi masz coś wspólnego, nawet jeśli to nie jest typowe randkowanie. Rozwijaj się! “Okres 2 lat kiedy byłam sama, bez pary, mimo że po 30 -tce to z perspektywy czasu jeden z najlepszych i najbardziej twórczych w moim życiu – napisała mi znajoma Ania. To wtedy, będąc kompletnie bez nikogo i nie angażując się w żadne miłosne relacje, odkryłam kim jestem, czego chcę, odnalazłam pasję, zmieniłam swoją drogę zawodową i uporządkowałam emocje. Wcześniej wchodziłam w związki z rozpędu. Tydzień po rozstaniu z wcześniejszym partnerem myślałam o znalezieniu kolejnego. Tym razem zrobiłam zupełnie inaczej i dziś z perspektywy 3 lat w bardzo dobrym, dojrzałym związku, mogę powiedzieć, że tamte dwa lata to była najlepsza inwestycja w siebie i przyszły związek jaką mogłam poczynić.“ Nie traktuj tego tak poważnie! Nie myśl o znalezieniu kolejnego partnera w kategoriach być albo nie być – nie każda znajomość musi skończyć się na ślubnym kobiercu – nie traktuj każdego napotkanego faceta/kobiety jako kandydata na męża/żonę – nie odbieraj też niepowodzeń w tej kwestii jako wyznacznika tego czy warto/nie warto szukać. Bądź otwarty/otwarta. Bardzo często niepowodzenia w znalezieniu partnera wynikają z tego, że mamy w sobie określony, wyimaginowany obraz idealnego związku i tej osoby, z którą chcemy go stworzyć. Przeczytaj historię o panu Cześku i Grażynce , sprawdź własne projekcje. Ciekawe wnioski zawiera choćby raport o singlach przeprowadzony przez portal Sympatia. Wynika z niego między innymi, że blisko 35 % osób w wieku 25-39 lat wyklucza związanie się z kimś kto ma dzieci z poprzedniego związku, 20 % nie związałoby się z osobą po rozwodzie. Wiele osób, w innych badaniach deklaruje ciągle przywiązanie do terminu swoistego mezaliansu i wyklucza związek pomiędzy osobami o różnym statusie zawodowym/materialnym czy pochodzeniu. Jeśli będziemy do związków podchodzić jak do kupna auta, które ma być idealne, to z całych poszukiwań mogą wyjść nici, a sam proces nasz głęboko unieszczęśliwi. Czerp radość z codzienności i bądź wdzięczna/wdzięczny. Życie, w którym umiemy się cieszyć tym co mamy jest zawsze lepsze. Czy w parze, czy w pojedynkę. O tym więcej tutaj. 6 prawd o miłości, które musisz znać, żeby kochać naprawdę Ucz się bycia samemu także w związku Może stwierdzisz, że to skrajny pesymizm, ale dla mnie to raczej realizm. Żyjemy coraz dłużej, mamy zupełnie inne priorytety niż kiedyś, a bycie samemu czy po rozwodzie, przestało być stygmatem. Czy nam się to podoba czy nie, blisko połowa małżeństw się rozpada. Danych na temat rozpadania się długoletnich związków partnerskich nie znalazłam, ale z pewnością nie są bardziej optymistyczne. Ze wspomnianego już raportu o singlach wynika, że większość z nas ma za sobą około 3-5 zakończonych związków. Niektóre trwały kilka miesięcy, inne kilka lat, ale szanse na to, że nawet w idealnym z dzisiejszej perspektywy małżeństwie dożyjemy wspólnie starości nie są nigdy równe nawet 50 %. Czy nam się to podoba, czy nie, w życiu bywa różnie. Z tego właśnie powodu, warto nie traktować bycia w parze jak tlenu i nie inwestować WYŁĄCZNIE, w taką relację. Nie, nie oznacza to szukania alternatyw czy stania na jednej nodze. Nie, nie jest to nic złego. Warto, aby ludzie w związku mieli oprócz siebie COŚ JESZCZE. Nie tylko wspólny dom, dzieci i psa. Także coś swojego, własną pasję, znajomych, pracę, odskocznię od bycia we dwoje. Jeśli związek absorbuje nas w 95 % to niech znajdzie się chociaż miejsce na to 5 %, w którym wyrazimy siebie poza związkiem, w inny sposób. To ważne i czasem po prostu ratuje przed wpadnięciem w czarną dziurę kiedy związek się kończy albo dzieje się w nim coś złego.
Nie są po to, byśmy wydawali się sobie piękniejsi i lepsi, lecz po to, żeby widzieć przez nie osobę, za którą się uważamy. Myślimy o sobie różne rzeczy z przyzwyczajenia – dodaje Izabela Butniewicz-Folusiak. – Budujemy wewnętrzny schemat samego siebie z tego, co o nas mówią inni i co sami w sobie dostrzegliśmy.
(uważam przewodnik dobry dla wierzącego i ateisty, bez względu na światopogląd – ateista wykropkuje słowa Bóg, Jezus, etc) "Ks. Dziewiecki: 6 mitów na temat miłości. Nic tak nie rozczarowuje, jak pomylenie miłości z jej karykaturami". Autor: Ks. dr Marek Dziewiecki Doktor psychologii, od 1988 wykładowca psychologii i pedagogiki w Seminarium Duchownym w Radomiu. Jest autorem książek o wychowaniu, dojrzewaniu do małżeństwa i założenia rodziny, psychologii zdrowia, profilaktyce i terapii uzależnień, a także komunikacji międzyludzkiej. Intuicyjnie czujemy, że miłość to sprawa decydująca o naszym losie i o naszym poczuciu szczęścia. Z drugiej strony coraz częściej spotykamy się z takimi opisami miłości, które są wręcz jej zaprzeczeniem. Nie powinno nas to dziwić, gdyż miłość to wartość nie tylko podstawowa, ale też trudna do zdobycia. Właśnie dlatego istnieje tak wiele jej podróbek czy imitacji, podobnie jak wiele występuje podróbek czy imitacji złota i pereł. Nic tak nie cieszy, jak więzi oparte na miłości, ale też nic tak nie rozczarowuje, jak pomylenie miłości z jej karykaturami. Gdy ktoś twierdzi, że rozczarował się miłością, to nie zdaje sobie sprawy z tego, że w rzeczywistości rozczarował się jakimś konkretnym człowiekiem, który pomylił miłość z czymś, co miłością i który w konsekwencji nas rozczarował i zranił. Jest też możliwe, że to my pomylimy miłość z niemiłością i boleśnie rozczarujemy samych siebie. Prawdziwa miłość nigdy nie rozczaruje! Przeciwnie, przynosi trwałą radość, jaka bez miłości nie jest możliwa do osiągnięcia. * Celem niniejszej analizy jest syntetyczne opisanie typowych w naszych czasach mitów, jakie krążą na temat miłości. Najczęstsze i najbardziej niebezpieczne z tych mitów to mylenie miłości ze współżyciem seksualnym, z uczuciami, z tolerancją, z akceptacją, z „wolnymi związkami” oraz z naiwnością.* Mit pierwszy: miłość to współżycie seksualne Mit pierwszy wiąże się z przekonaniem, że istotę miłości stanowi współżycie seksualne. Jest to mit wyjątkowo groźny, gdyż mylenie miłości z seksualnością prowadzi do dramatycznych krzywd. Popęd seksualny - jak każdy popęd - jest ślepy i nieobliczalny.* Gdyby istotą miłości było współżycie seksualne, to rodzicom nie wolno byłoby kochać własnych dzieci. Tymczasem nawet w małżeństwie współżycie seksualne jest jedynie epizodem w całym kontekście codziennej czułości i troski o kochaną osobę. We wszystkich innych – poza małżeńską – formach miłości, współżycie seksualne nie tylko nie stanowi istoty miłości, lecz wręcz miłość wyklucza. Narzeczeni kochają siebie nawzajem, jeśli powstrzymują się od współżycia. Podobnie rodzice kochają swoje dzieci, a nauczyciele swoich uczniów wyłącznie wtedy, gdy wykluczają jakiekolwiek formy seksualnego kontaktu z wychowankami. Również przyjaźń między dorosłymi jest przyjaźnią dopóty, dopóki powstrzymują się oni od zachowań seksualnych. Kto myli seksualność z miłością, ten – nie zawsze świadomie – stawia współżycie seksualne na czele hierarchii wartości i z popędu czyni swego bożka, któremu bezwzględnie służy. Taki człowiek dla chwili przyjemności seksualnej gotów jest poświęcić nie tylko sumienie, małżeństwo i rodzinę, ale także swoje zdrowie, a nawet życie. Kto myli seksualność z miłością, ten popada w uzależnienia, a nierzadko popełnia okrutne przestępstwa. Seksualność oderwana od miłości czy postawiona w miejsce miłości staje się dla człowieka przekleństwem, bo prowadzi do przemocy - do gwałtów włącznie, a także do śmierci w postaci chorób wenerycznych czy zabijania nienarodzonych dzieci, które są niechciane, bo poczęte na skutek pożądania zamiast na skutek miłości. Podporządkowanie się seksualności i postawienie jej w miejsce miłości prowadzi do cywilizacji śmierci, podczas gdy kierowanie się miłością prowadzi do cywilizacji życia. Mylić miłość z seksualnością to popełniać błąd tak radykalny, jaki popełnia ten, kto myli błogosławieństwo z przekleństwem czy życie ze śmiercią. Człowiek zniewolony popędem oszukuje samego siebie, a swoje zniewolenie usiłuje zamaskować pozorami miłości. Miłość jest szczytem wolności i odpowiedzialności, a kierowanie się popędem seksualnym, to skrajna forma uzależnienia i braku odpowiedzialności. Kto utożsamia miłość ze współżyciem seksualnym, ten wpada w pułapkę pożądania. Pożądanie pojawia się wtedy, gdy brakuje miłości. Największe problemy z opanowaniem popędu seksualnego i pożądania mają ci, którzy nie kochają. Największą „aspiracją” takich ludzi jest szukanie przyjemności za każdą cenę. Prowadzi to do różnych form nieczystości, a także do uzależnień i demoralizacji. Kto przeżywa radość z tego, że kocha, tego nie interesuje żadna z takich form seksualnej przyjemności, która narusza przyjaźń z Bogiem, szacunek człowieka do samego siebie czy miłość do bliźniego. Miłość nie jest tym samym co seksualność. Jest natomiast tą jedyną siłą, dzięki której człowiek może stać się panem własnych popędów i własnego ciała. To właśnie zdolność powstrzymywania się od współżycia seksualnego jest potwierdzeniem, że dana osoba dorosła do miłości czystej i wiernej, czyli do miłości prawdziwej. Człowiek nieczysty czy niewierny nie jest w stanie kochać.* Również w małżeństwie panowanie nad popędem seksualnym to konieczny warunek zachowania wierności wobec żony czy męża. To także warunek wzajemnego szacunku i poczucia szczęścia. Seksualność małżonków staje się w pełni ludzka i czysta wtedy, gdy wynika z miłości, a nie z popędu czy z pożądania. Przynosi wtedy obydwojgu małżonkom radość i wzruszenie, a nie tylko fizyczną przyjemność. Małżonek, który kocha, nie skupia się na doznaniach fizjologicznych, ale na zachwycie, że może być jednym ciałem i jedną duszą z osobą, którą kocha i przez którą jest kochany. Takie współżycie seksualne to spotkanie dwojga osób, a nie mechaniczne prowokowanie podniecenia.* Im bardziej małżonkowie kochają siebie nawzajem, tym bardziej cieszą się współżyciem seksualnym i tym łatwiej mogą się od niego powstrzymać, na przykład w przypadku choroby, rozłąki czy innych okoliczności. Potrafią bowiem wtedy okazywać sobie miłość na tysiące innych sposobów. Dojrzały człowiek wie, że miłość bez seksualności wystarczy mu do szczęścia, natomiast seksualność bez miłości nie uszczęśliwi nikogo. Mit drugi: miłość to uczucie i zakochanie Drugi z popularnych mitów w odniesieniu do miłości polega na przekonaniu, że miłość jest uczuciem i że to takie „piękne” uczucie. W rzeczywistości kochać to coś nieskończenie więcej niż przeżywać jakieś emocje czy nastroje. Gdyby miłość była uczuciem, to wtedy nie można byłoby jej ślubować, gdyż uczucia są zmienne, zaskakują nas i bywają nieobliczalne. Tymczasem miłość jest trwała, wierna i niezależna od uczuć, jakie przeżywamy tu i teraz. Uczucia są cząstką mnie, są moją własnością, a miłość jest większa ode mnie. Ja w niej uczestniczę, gdy kocham, lecz nie jestem miłością, bo nie jestem Bogiem. Ponadto, uczucia przeżywamy także w kontaktach ze zwierzętami, a nawet w kontaktach z przedmiotami czy w obliczu ważnych dla nas wydarzeń, a zatem wtedy, gdy nie chodzi o miłość, lecz o to, że coś lubimy czy że się czymś cieszymy. Dojrzała miłość to postawa, a nie nastrój. Właśnie dlatego zakochanie nie jest jeszcze miłością. Jest natomiast zauroczeniem emocjonalnym, które samo przychodzi i zwykle samo przemija. Zamienia się w miłość, albo w nicość. A ślepe zakochanie w kimś, kto nie umie kochać, może wręcz prowadzić do dramatycznych zranień i życiowych tragedii. Fałszywe przekonanie o tym, że miłość to uczucie wynika z faktu, że każdy, kto kocha, przeżywa silne uczucia. Nie istnieje miłość bez uczuć! Emocjonalna obojętność wobec drugiej osoby świadczy o tym, że jej nie kochamy. Z faktu jednak, że uczucia zawsze towarzyszą miłości, nie wynika, że miłość jest uczuciem, czy że uczucia stanowią istotę miłości. Gdyby kierować się założeniem, że miłość jest tym, co jej towarzyszy, to równie uprawnione byłoby twierdzenie, że miłość jest wzmożonym wydzielaniem hormonów, podniesionym ciśnieniem krwi, albo rumieńcem na twarzy. Tego typu zjawiska pojawiają się bowiem zwykle wtedy, gdy kochamy. Nie są one jednak miłością. Gdy w słoneczny dzień wychodzę na spacer, wtedy towarzyszy mi mój cień. O ile jednak łatwo odróżnić cień ode mnie, o tyle wielu ludziom sprawia trudność odróżnienie uczuć, które towarzyszą miłości od postawy miłości. Nie jest prawdą przekonanie, że miłość to uczucie, ani też twierdzenie, że gdy kochamy, to przeżywamy jedynie „piękne” uczucia. Prawdą natomiast jest to, że miłości zawsze towarzyszą uczucia, ale bardzo różne: od radości i entuzjazmu do rozgoryczenia, gniewu, żalu, a nawet skrajnie bolesnego cierpienia.* W każdym swoim słowie i czynie Jezus wyrażał swoją miłość, ale tej Jego miłości towarzyszyły przecież bardzo różne przeżycia. Co innego przeżywał Jezus wobec tych, którzy kochali bardziej niż inni, a zupełnie innych przeżyć doświadczał wobec ludzi, którym rozwalał stoły czy przed którymi się bronił. Nasze emocje sygnalizują to, co dzieje się w nas samych i w naszym kontakcie z innymi ludźmi. Jeśli kochający rodzice odkrywają, że ich syn jest narkomanem, to przeżywają wtedy dramatyczny niepokój, lęk i wiele innych bolesnych uczuć właśnie dlatego, że kochają. Jeśli z kolei widzą, że drugi syn postępuje szlachetnie, wtedy - kochając – odczuwają wielką radość i wzruszenie. Mylenie miłości z uczuciami sprawia, że to uczucia stają się dla nas kryterium postępowania. Tymczasem uczucia – podobnie jak popędy – bywają nieobliczalne, a kierowanie się nimi prowadzi do życiowych pomyłek i dramatów. Ludzie, którzy naprawdę kierują się miłością, potrafią kochać także tych, wobec których odczuwają emocjonalną niechęć czy którzy wzbudzają ich złość czy bolesne rozgoryczenie.* Bóg jest miłością, a nie uczuciem! Dojrzały człowiek odróżnia miłość od uczuć, które miłości zawsze towarzyszą. Wie, że miłość to świadoma i dobrowolna postawa, a uczucia to tylko jeden ze sposobów przeżywania i okazywania miłości. Miłość to kwestia wolności i daru, a uczucia to kwestia potrzeb i spontaniczności. Miłość skupia nas na trosce o innych ludzi, a uczucia skupiają nas na naszych własnych przeżyciach i potrzebach. Miłość jest szczytem bezinteresowności i wolności, a więzi oparte na potrzebach emocjonalnych prowadzą do zależności od drugiej osoby i do agresywnej zazdrości o tę osobę. Miłość owocuje pogodą ducha i spokojem, a skupianie się na uczuciach prowadzi do wewnętrznych niepokojów i napięć. To właśnie dlatego „radość” człowieka zakochanego okazuje się niespokojna, a zakochani potrafią ranić się wzajemnie emocjonalnymi szantażami. Miłość prowadzi do budowania więzi, które cieszą zawsze i w każdej sytuacji, a kierowanie się uczuciami - typowe dla ludzi zakochanych - prowadzi do pochopnego wiązania się z kimś, kto nas może skrzywdzić, zamiast nas kochać i wspierać. Mit trzeci: miłość to tolerancja Trzeci z mitów na temat miłości polega na przekonaniu, że kochać znaczy tyle samo co tolerować i że tolerancja to najdojrzalsze oblicze miłości i najbardziej podstawowa forma miłości. W rzeczywistości tolerancja zwykle nie tylko nie jest przejawem miłości, lecz od miłości oddala. Tolerować to bowiem mówić: rób, co chcesz! To nie reagować na to, że ktoś błądzi i krzywdzi samego siebie lub innych ludzi. Tymczasem kochać to mówić: pomogę ci czynić to, co służy twemu rozwojowi i co prowadzi cię do świętości. Tolerancja byłaby racjonalną alternatywą dla miłości, czy wręcz istotą miłości wtedy, gdyby człowiek nigdy nie krzywdził ani samego siebie, ani innych ludzi. Tak będzie prawdopodobnie w niebie, jednak na tej Ziemi kwestią życia lub śmierci jest doświadczenie miłości, a nie ledwie tolerancji. Po grzechu pierworodnym każdy z nas jest duchowo zraniony i to do tego stopnia, że – jak to trafnie wyjaśnia św. Paweł – często czynimy zło, którego nie chcemy, zamiast czynić dobro, którego szczerze pragniemy. W realiach, w jakich obecnie żyjemy, mówić komuś - czyń, co chcesz! - oznacza tyle samo, co mówić - „rób wszystko, co chcesz, gdyż twój los mnie nie interesuje, a twoje cierpienia, jakie sprowadzisz na siebie błędnym postępowaniem, są mi zupełnie obojętne”. Kto myli miłość z tolerancją, ten rezygnuje z racjonalnego myślenia, gdyż wierzy w to, że wszystkie zachowania człowieka stanowią równie wartościową alternatywę, którą można tolerować.* Kto utożsamia tolerancję z miłością i stawia ją na szczycie hierarchii wartości, ten na jej ołtarzu musi złożyć w ofierze człowieka. Zastępowanie miłości tolerancją oznacza bowiem w praktyce wspieranie ludzi cynicznych i przestępców, gdyż jest dla nich najlepszą rękojmią bezkarności. Kto stawia tolerancję w miejsce miłości, ten poniża ludzi szlachetnych i świętych, gdyż zrównuje ich postawę z postawą ludzi podłych i przestępców, odnosząc się do jednych i drugich z tolerancja, czyli jednych i drugich traktując w jednakowy sposób. Miłość to troska o drugiego człowieka, a tolerancja to obojętność na jego los. Tolerować zachowania człowieka – i to jedynie w pewnych granicach! - można wyłącznie w odniesieniu do smaków i gustów. Nie można natomiast stosować tolerancji w innych dziedzinach życia, a zwłaszcza w sferze więzi i wartości, gdyż empirycznym faktem jest to, że niektóre zachowania są aż tak szkodliwe, iż zakazuje ich nawet kodeks karny. Człowiek dojrzały odnosi się do innych ludzi z miłością, natomiast ich zachowania ocenia według kryterium dobra i zła – w świetle zasad Dekalogu. Dzięki temu ten, kto kocha, wspiera zachowania szlachetne u wszystkich ludzi bez wyjątku, a jednocześnie ze stanowczością, jakiej uczy nas Chrystus, sprzeciwia się tym zachowaniom, przez które ktoś krzywdzi siebie lub innych ludzi. Im bardziej kocham człowieka, tym bardziej staję się „nietolerancyjny” wobec tych jego zachowań, które są szkodliwe, gdyż tym bardziej zależy mi na jego losie. Właśnie dlatego im mocniej rodzice kochają swoje dziecko, z tym większą stanowczością chronią je przed każdym niebezpieczeństwem i nie dopuszczają do błędnych zachowań. Jezus był wyjątkowo „nietolerancyjny” wobec cynicznych i przewrotnych zachowań faryzeuszów czy uczonych w Piśmie. Tolerancja postawiona w miejsce miłości to szczyt obojętności na los ludzi, podczas gdy miłość to najbardziej intensywna forma troski o każdego człowieka. Tolerancja wobec ludzi postępujących szlachetnie to za mało, gdyż oni zasługują na wsparcie. Tolerancja wobec ludzi błądzących czy krzywdzicieli to za dużo, gdyż takich ludzi należy upominać, albo się przed nimi bronić. Mit czwarty: miłość to akceptacja Czwarty błąd polega na utożsamianiu miłości z akceptacją. Niektórzy sądzą, że akceptacja stanowi istotę, a nawet najwyższy przejaw miłości. Tymczasem akceptować drugiego człowieka, to mówić: bądź sobą, czyli pozostań w obecnej fazie rozwoju! Tego typu przesłanie jest skrajną naiwnością wobec ludzi, którzy przeżywają kryzys. Nikt roztropny nie zachęca złodzieja czy gwałciciela do tego, by „był sobą”. Akceptacja to coś znacznie mniej niż miłość nie tylko w odniesieniu do ludzi w kryzysie, lecz także w odniesieniu do ludzi szlachetnych. Nikt z nas nie jest przecież na tyle dojrzały, by nie mógł się nadal rozwijać. W rozwoju człowieka nie ma granic! Tylko w odniesieniu do Boga miłość jest tożsama z akceptacją, gdyż Bóg jest wyłącznie miłością i nie potrzebuje rozwoju. Tymczasem nikt z ludzi miłością nie jest i dlatego nikt z nas nie powinien zatrzymywać się w obecnej fazie rozwoju. Nikt z nas nie jest już na tyle podobny do Boga, by nie mógł stawać się do Niego jeszcze bardziej podobnym.* Jest czymś słusznym akceptować prawdę na temat aktualnej sytuacji i postawy danego człowieka. Równie słuszne jest akceptowanie nienaruszalnej godności danej osoby. Zarówno jednak prawda o danej osobie, jak również godność tej osoby nie jest zależna od tego, czy ją akceptujemy, czy też nie. Od nas zależy bowiem postawa wobec danej osoby, czyli właśnie to, czy ją kochamy czy też jedynie akceptujemy prawdę o niej i o jej godności. Kochać to nie „zamrażać” drugiego człowieka w jego obecnej – najpiękniejszej nawet! – fazie rozwoju, lecz pomagać mu, by nieustannie się rozwijał. Akceptować, to mówić - bądź sobą! - a kochać, to mówić - pomogę ci stawać się codziennie kimś większym od samego siebie. Miłość to niezwykły dynamizm, to zdumiewająca moc, która potrafi przemienić człowieka. Właśnie dlatego błędem jest mylenie miłości do człowieka z akceptacją. Prawdę tę intuicyjnie rozumieją dzieci. Nie pytają one bowiem swoich rodziców o to, czy są akceptowane, lecz o to, czy są kochane. Jeśli mówimy drugiej osobie, że akceptujemy ja taką, jaka jest, to nie mamy już prawa nigdy zwrócić jej uwagi, bo wtedy przestalibyśmy ją akceptować. Niektórzy twierdzą, że należy akceptować człowieka, a ewentualnie upominać jego zachowania, gdy człowiek ten błądzi. Tego typu rozróżnienie opiera się na ewidentnie błędnym założeniu, że zachowania same się zachowują i że dany człowiek nie jest odpowiedzialny za swoje czyny. Tymczasem Jezus uczy nas realizmu i dlatego upomina ludzi błądzących, a nie jedynie ich zachowania. Wzywa ich też do nawrócenia, gdyż tylko człowiek nawrócony może na stałe poprawić swój sposób postępowania. Jezus nikomu z ludzi nie mówił, że go akceptuje takim, jakim ten człowiek jest. Przeciwnie, każdego wzywał do nawrócenia i do stawania się podobnym do Niego. Mit piaty: miłość to „wolne związki” Mit piąty na temat miłości to przekonanie, że ”wolne związki” są przejawem miłości i że to wręcz najbardziej dojrzała, najbardziej „nowoczesna” forma miłości w relacji kobieta - mężczyzna. Mylenie miłości z tak zwanym „wolnym związkiem” to efekt naiwnej, nieodpowiedzialnej, rozrywkowej lub przewrotnej wizji więzi między kobietą a mężczyzną. W rzeczywistości bowiem „wolne związki” w ogóle nie istnieją, gdyż nie istnieje taki związek, który nie wiąże. Nie istnieje nic, co jest wewnętrznie sprzeczne: ani „sucha woda”, ani „kwadratowe koło”, ani „trójkątny sześcian, ani „czerwona zieleń”, ani „wolny związek”. Ludzie, którzy ulegają mitowi o istnieniu związków, które nie wiążą, deklarują sobie, że się kochają, czyli że żyją w najsilniejszym związku, jaki jest możliwy we wszechświecie, a jednocześnie twierdzą, że w każdej chwili mogą tę drugą osobę opuścić, gdyż żyją w „związku wolnym”, czyli takim, który ich nie wiąże i który ich do niczego nie zobowiązuje. Tacy ludzie używają wewnętrznie sprzecznego wyrażenia po to, by ukryć bolesny dla nich fakt, że ich „wolny związek” to w rzeczywistości związek egoistyczny, a zatem związek niewierny, niepłodny i - z definicji - nietrwały. Taki związek jest wolny naprawdę tylko od jednego: od odpowiedzialności za własne postępowanie i za tę drugą osobę. W „wolnym związku” ta druga osoba traktowana jest jak rodzaj sprzętu domowego, który wypożycza się w sklepie na próbę i którego w każdej chwili można się pozbyć. Kto kocha, ten pragnie czegoś znacznie większego niż romansu albo bycia dla kogoś kolejnym „partnerem”.* Rozumie, że nie jest możliwa miłość na próbę, albo małżeństwo na próbę, gdyż nie jest możliwe życie na próbę. Wie też, że druga osoba nie jest sprzętem, który można wypróbować i ewentualnie zwrócić do sklepu, ale osobą, która godna jest tego, by ją pokochać bezwarunkowo i na zawsze. Dojrzały człowiek potrafi kochać wiernie i nieodwołalnie. Wie, że na świecie istnieją tacy ludzie, którzy potrafią kochać w taki właśnie sposób i tylko z nimi chce wiązać swój los doczesny. Los wieczny zawierza Bogu, który kocha wiernie aż do krzyża i który nie wycofa swojej miłości nawet wtedy, gdy my przestajemy kochać nawet samych siebie. Mit szósty: miłość to naiwność Szósty błąd w odniesieniu do miłości polega na przekonaniu, że miłość oznacza naiwność czy bezwarunkowe podporządkowanie się człowiekowi, którego pokochaliśmy. Typowym przykładem takiej mentalności jest mylne przekonanie niektórych mężczyzn, że z chwilą, gdy zawrą małżeństwo, żona musi trwać przy mężu i nie ma prawa się przed nim bronić nawet wtedy, gdy on ją drastycznie krzywdzi. To prawda, że niektóre sposoby odnoszenia się do drugiego człowieka mogą być przejawem naiwności. Kiedy jednak taka sytuacja ma miejsce, wtedy z pewnością nie jesteśmy dojrzali i nie kochamy. Tam, gdzie pojawia się naiwność, miłość natychmiast odchodzi. Dojrzała miłość jest bowiem nie tylko szczytem dobroci, ale też szczytem roztropnej mądrości i w żadnym przypadku nie da się jej pogodzić z naiwnością. Chrystus poświęcał każdego dnia wiele czasu na to, by swoich słuchaczy uczyć mądrego myślenia właśnie dlatego, by nigdy nie pomylili miłości z naiwnością. On pragnie, byśmy w miłości byli nieskazitelni jak gołębie, a jednocześnie roztropni jak węże (por. Mt 10, 16). Mylenie miłości z naiwnością ma miejsce wtedy, gdy dana osoba kogoś rozpieszcza, albo gdy nie potrafi bronić się przed człowiekiem, który ją krzywdzi, a tę swoją uległość czy bezradność nazywa miłością. Typowym przykładem mylenia miłości z naiwnością jest sytuacja, w której mąż-alkoholik znęca się nad swoją żoną, ona dramatycznie cierpi z tego powodu, on przez całe lata lekceważy to jej cierpienie, a ona mimo to rezygnuje z obrony, licząc na to, że jej cierpienie przemieni kiedyś męża. Tego typu postawa to mylenie miłości z bezradnością lub z naiwnym liczeniem – wbrew oczywistym faktom! – na to, że krzywdziciel wzruszy się kiedyś cierpieniem swojej ofiary i że sam zechce zmienić swoje postępowanie.* Dojrzała miłość nie ma nic wspólnego z naiwnością, z cierpiętnictwem, z podporządkowaniem się krzywdzicielowi, z bezradnością czy z pobłażaniem złu. Człowiek, który dojrzale kocha, potrafi przyjąć najbardziej nawet niezawinione cierpienie, jeśli mobilizuje ono krzywdziciela do tego, by się zastanowił i zmienił. Jeśli jednak krzywdziciel pozostaje obojętny na nasz ból i nie zmienia swego błędnego postępowania, to wtedy pozostaje nam kochać w sposób coraz bardziej twardy. W taki właśnie sposób kochał ojciec swego marnotrawnego syna dopóty, dopóki ów syn błądził i nie nawracał się. Ojciec nie wycofał miłości, ale też nie szedł do syna, nie zawoził mu jedzenia czy ubrania, ani nie wysyłał pieniędzy. Stosował zasadę: ty błądzisz, ty ponosisz bolesne konsekwencje i cierpisz. Kochający ojciec okazał swoje przebaczenie i wyprawił synowi ucztę dopiero wtedy, gdy syn się zastanowił i zmienił. W sytuacji skrajnej, gdy przychodzi nam kochać kogoś, kto nie kocha i kto usiłuje nas drastycznie krzywdzić, pozostaje już tylko miłość na odległość – do separacji małżeńskiej włącznie – dopóki błądzący nie nawróci się i nie zacznie kochać. W mądrej miłości, której uczy nas Chrystus, obowiązuje zasada: to, że kocham ciebie, nie daje ci prawa, byś mnie krzywdził. sumie przeczytałem i niewiele w tym ciekawych rzeczy :F To z wolnymi związkami brzmi prawie jak kazanie, a wypowiada się ksiądz, więc z natury osoba ograniczona empirycznie w tej materii :F Abstrahując jednak, trochę się wynudziłem, choć może dlatego, że sam temat mnie nudzi :DJared, może kogoś zaciekawi :)Zapewne :P...niePS Ksiądz, a więc osoba poświęcona związkowi z Bogiem – najczęściej na całe życie, poświęcając ewentualną rodzinę (abstrahując, czy wierzysz w Boga, czy nie) jest empirycznie daleka od opisywania związków? Oczywiście, ks. empirycznie Boga nie dotknął, jak mąż żony, ale czy sam fakt wiary w Boga i związek z Nim, a nie z kobietą, podważa jego doświadczenia? Ksiądz miewa również trudności w związku z Bogiem, jak ja w związku z kobieta. Czyli , moim zdaniem, ma empiryczne podstawy do mówienia w związkach .*o związkach myszka Neurotyka :)Ma takie podstawy jak pani posłanka Pawłowicz, która wie wiele o związkach, bo dużo czytała :PNie rozumiesz mnie:)Nie wiem czy w ogóle można porównać miłość do Boga do takiej "zwyczajnej" :FDo ostatniej wypowiedzi NeurotykaNie wiem czy w ogóle można porównać miłość do Boga do takiej "zwyczajnej" :F No to, teraz mnie zrozumiałeś :)Ej, ksiądz o miłości wie tyle co Ty Neuro o napięciu przedmiesiączkowym, czyli tyle co usłyszy/przeczyta. Chcesz usłyszeć całą prawdę o miłości, proszzzz... "Prawdziwa miłość zawsze pozostaje niezmienna bez względu ma to, czy wszystko dostaje, czy też wszystkiego jej odmówiona." Johann Wolfgang GoetheNawet cytat z błędami żem napisala, sorrrry xDTo już jakaś nowa tradycja - codziennie nowy gówniany wątek Mam dość opowi, Neurotyka i jego portalu widmo PozdrawiamBuczybór dał dobry cytat :PRitha, nie czytałaś artykułu chyba. Miłość nie jako uczucie. A efekt przedmiesiączkowy to fizjologia. Nuncjusz, nie codziennie. Artykuł może komuś się przyda a wątek uważam za ciekawy dopóki nie zrobicie z niego jaj. Żegnam. Wolałbym taki artykuł, który stara się udowodnić, że miłość to nie tylko jakieś tam procesy w mózgu :PCzytam te "Wasze" artykułyi serio probuje sie w trakcie nie wyłączać. Nuncjo malo Cię!Ja bym nieśmiało proponował podstawić powyższe do tego dziwacznego związku jakim jest macierzyństwo. Dziwnie nie pasuje mi tu kilka sformułowań, ale może to tylko moje koślawe spojrzenie. I pół serio zapytam czy ktokolwiek wie w jaki sposób kapłani wszystkich religii nawiązują kontakty ze swoimi Bogami? Jak powiedział jeden mądry blogowicz; bogowie przychodzą i odchodzą ale kapłani są ponadczasowi. Co mężczyzna może wiedzieć o macierzyństwie i jego imperatywach? Nie neguję całości przedstawionych argumentów ! Neguję ich rzekomą uniwersalność. Na pewno warto je poznać i jeszcze bardziej warto przez chwilę nad nimi rozumiem celu powstania tego watku , do usunieciana fb sobie takie rzeczy wrzucajcieBędę tutaj wrzucał, nikt nie będzie nie cenzurował. Jak bolą Cię słowa z artykułu, mam radę - nie czytaj. Sam się wrzuć na fb. *mnie cenzurował "Mit drugi: miłość to uczucie i zakochanie" I tu się nie zgodzie XD Miłość to uczucie. Zmienne możesz mieć nastroje, albo emocje XD Uczucia są trwałe i są częścią nas samych. Reszty nie czytałem bo brzmi to jak kazanie xd" Bo kto miłości nie czuje ten gej i lubi chuje " Ja przed chwiląNerdzie, dlatego nie wiesz o czym teraz piszesz, bo nie czytałeś NA TEMAT JAKIEJ MIŁOŚCI pisze autor artykułu. Miłości nie jak o uczuciu. Jeżeli nie jesteś IGNORANTEM radzę przeczytać całość, dopiero potem się rób sobie jaja – są mądrzejsi od Ciebie i oni coś wciągną dla siebie z tekstu. *wyciągną. Najśmieszniejsze jest to, że gdybym wyjął odwołania do religii, a zostawił resztę, to tekst byłby potraktowany co najmniej obojętnie, bez szyderstw. Jesteście ponurzy:) Neurotyk Ksiądz pomylił miłość z zauroczenie i tyle XDzauroczeniem*Miłość to: Imtymność+namiętność+ZAANGARZOWANIEZnasz inne definicje miłości, niźli psychologiczne? Filozoficzne?Ale innych nie ma XD Definicje miłości "filozoficznej" pokazuje ci w tekście ksiądz. Ja twierdze, że filozofia to za mało, by wyjaśnić stany emocjonalne człowieka. Nerdzie, ale miłość o której piszesz, że jej nie ma, takiej definicji, jest z jakby to ująć, uprawiana z fajnym skutkiem przez wielu ludzi, tylko do tego trzeba też dojrzeć. Na sam nie jestem do niej dojrzały. Nerdzie, nie tylko to, co jest w książkach od psychologii istnieje de facto, istnieje miłość którą można zobaczyć, a nie odzwierciedlenia w badaniach nad mózgiem, że tak się wyrażę. Jakkolwiek nie nazwiemy tej miłości, czy to wykwit kultury, czy filozofii Chrześcijańskiej, taka miłość istnieje realnie, wiec jako młody naukowiec, psycholog, nie powinieneś jej wykluczać z potencjalnych obiektów badań. Choć rozumiem ,że to bardziej zadanie dla socjologów, antropologów, filozofów, aniżeli bardziej twojej nauki, która jest ściślejsza, bo oparta na empirycznych dowodach (psychiatra i inne - neurologia, popraw mnie).*nie odzwierciedlona Myślę, że to kwestia wyboru, czy chcemy szukać miłości wyższej. Także tak, masz rację. Dobrze wszystko opisujesz. I ja mam rację też, bo posługuję się innymi tak na marginesie to czym według Autora jest miłość? Bo jakoś nie doczytałem. Zanegować można wszystko, ale zdefiniować...Trochę to przypomina krytykę a nie pochwałę. Skoro nie jest uczuciem a stanem to jakby wg autora miało to mieć wymiar metafizyczny. No to może dołożyć do tego mniejszych braci; czy pies lub kot warujący na grobie to obraz miłości, czy też może miłość to przymiot wyłącznie ludzi białych i ochrzczonych? Jeśli nie zdefiniujemy czym jest miłość to jak chcemy określać co jest mitem a co nie? Trochę to dyskusja o kolorach. Mój czerwony to nie ten, o którym myślisz... "Są trzy wiara, nadzieja, miłość - a z nich największa jest miłość" Rz. 8,13 Skoro miłość jest zmienna, to czy wiara też? XDRz. sory XDHejoO wszystkim można pisać w wielkich słowach. Byle z sensem XDKarawanie, jeśli zagłębisz się w inne teksty autora na pewno znajdziesz definicję miłości, aczkolwiek poprzez negację, jak w tekście, można zbudować obraz miłości i jej definicję za pomocą kontrastu. Uważam, że jedynie zmusić do interpretacji i nakłonić do rozmyślań, ale efekty będą bardzo indywidualne i subiektywne. Zostawiam zainteresowanych z tekstem, ale dodam, aby dać wyobrażenie miłości opisanej (poprzez negację) w artykule: Nerd i chyba inni też, dyskutują na poziomie "wszystko płynie zgodnie z emocjami, uczuciami, które są pochodnymi". I tak człowiek żyje, każdy. Ja mówiłem natomiast na poziomie – i na takim poziomie jest opisana miłość – poziomie dążenia do ideału, czyli dobra. Jest to poziom absolutny – bo co może być wyżej od dobra? Jest to miłość świadoma, wybrana, wbrew emocjom, przecząca niedoskonałości człowieka, jego wad, idąca pod prąd, czyli czyniąca lepszym – nie zaś miłość-uczucie, ktore jest niespokojne niespokojną "duszą" (nazwijmy to umysłem) człowieka. Dobranoc. Ps Fajne akapit: Wie, że miłość to świadoma i dobrowolna postawa, a uczucia to tylko jeden ze sposobów przeżywania i okazywania miłości. Miłość to kwestia wolności i daru, a uczucia to kwestia potrzeb i spontaniczności. Miłość skupia nas na trosce o innych ludzi, a uczucia skupiają nas na naszych własnych przeżyciach i potrzebach. Miłość jest szczytem bezinteresowności i wolności, a więzi oparte na potrzebach emocjonalnych prowadzą do zależności od drugiej osoby i do agresywnej zazdrości o tę osobę. Miłość owocuje pogodą ducha i spokojem, a skupianie się na uczuciach prowadzi do wewnętrznych niepokojów i napięć. Kochać na swój własny niepowtarzalny sposób- nie definiować. Każdy przeżywa i widzi sobie Miodka dobre reczy gada nauczycie sie od niego : jak poprawnie pisać dialogi , jak poprwanie pisać tytuły , krwi krew nierowna , oraz Najlepsza Ksiązka Świata czyli pisanie z błędami: świat wg dziecka zapraszamy !!!..." Miłość skupia nas na trosce o innych ludzi" - czyli jednak myśli i uczucia. Na marginesie stara zagadka: kto jest lepszy dla społeczęństwa Egoista czy Altruista? Egoista ! Altruista szkodzi i sobie i innym a Egoista tylko innym. Obawiam się, że Autor próbował wynaleźć kwadratowe koło, ale jakoś mu nie za bardzo wychodziło. Kwestia "dobre", "złe" jest bardzo "gumowa" - vide Kali. Obawiam się, Karawanie, że nie rozumiem o czym piszesz – usystematyzuj myśli, a potem pisz. Moja rada. Karawan: ." Miłość skupia nas na trosce o innych ludzi" - czyli jednak myśli i uczucia. Mówisz o trosce powodowanej uczuciami, emocjami, a chodzi o świadomą troskę, jak na przykład troskę o wroga, gdzie emocje karzą coś zupełnie innego od miłości, o której pisze autor. Kwestia "dobre", "złe" jest bardzo "gumowa" Pojęcie dobra i zła nie są względne i rozciągliwe jak guma? – to relatywizm. *są względne Neurotyk to twoim zdaniem miłości nie czujemy? Bo już się pogubiłem w tej twoim oratorium. Każdy człowiek ma uczucia niższego i wyższego rzędu. Uczucia niższego rzędu to takie, które przypisujemy nie tylko ludziom, ale i zwierzętom (np. agresję). Wyższego rzędu to te, które przypisujemy człowiekowi (np. miłość). To nie jest tak, że uczucia prowadzą do wyrządzania innym krzywdy, to wymieszanie np. agresji z zauroczeniem powoduje przemoc i zazdrość. Ale to nie jest miłość! Sam Apostoł Paweł pisze: Miłość bliźniemu krzywdy nie wyrządza. I jeszcze jedno, ze mną tak łatwo ci nie pójdzie, byłem ewangelizatorem przez 5 lat. Tak się składa, że nawet z punktu teologicznego, to co napisał ten ksiądz nie ma sensu . Pojęcie dobra i zła jest względne w wymiarze człowieka. Inaczej KK nie popierałby choćby Musoliniego, by odzyskać Watykan w 1922 roku, gdyby kierował się współczesnymj miernikami (faszyzm jako zło) i nie popierałby go dla kawałka ziemi. To też twoim zdaniem jest relatywizm?Panie N z całym szacunkiem próbowałem przekazać, że Autor popełnia manipulacje oraz, że w Jego wywodach łatwo znaleźć dziury wielkości kosmosu. Każde ze stworzeń różni się od pozostałych. Ludzie też tak mają. Taka jest natura życia, świata, wszechświata wreszcie. Autor próbował przedstawić swoją teorię na temat pojęcia abstrakcyjnego, a to z powodów czysto logicznych sprowadza się do subiektywnego potraktowania zagadnienia. Miłość to pojęcie abstrakcyjne ( mówię o pojęciu! ) takie jak sprawiedliwość. Abstrakcyjny znaczy oderwany, nierzeczywisty. Stąd już tylko maleńki kroczek, aby wszelkiego rodzaju próby zdefiniowania określić jako kwadraturę koła. Czy miłość istnieje? Tak! Czy ta miłość, którą czuję, mam, którą po prostu żyję jest taka jak Twoja? Na pewno nie! Czy moja jest gorsza od miłości mojego kota? A kto pyta; kot czy ja? Ot i tyle. Wiem, że płaskie i mało wzniosłe, ale to trochę jak z seksem; dla tych co w środku piękne do zatracenia, dla tych co na zewnątrz - dyskusyjne.
W niektórych sytuacjach zerwanie związku jest najlepszą decyzją w trosce o własne zdrowie psychiczne. Niestety nie zawsze, szczególnie gdy wciąż kochamy drugą osobę, jest to decyzja łatwa. Kiedy warto rozważyć zakończenie związku? Ewidentnie widzisz, że do siebie nie pasujecie. Pojawiają się częste kłótnie i naprawdę
Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek nad tym, czym jest miłość, lub czy to, co w tej chwili czujesz, jest prawdziwym uczuciem? Przyjrzyjmy się temu, co oznacza “kochać” i jak definiuje to słowo psychologia miłości. Co to znaczy kochać drugą osobę? Miłości nie da się zdefiniować za pomocą jednej unikalnej i uniwersalnej koncepcji. Można stwierdzić, że prawdziwa miłość jest tym, co czyni nas wolnymi i sprawia, że czujemy się lepiej. Bardzo często może wydawać się nam, że miłość nas wybrała i odczuwamy “motyle w brzuchu”, zanim jeszcze zdecydowaliśmy się pokochać daną osobę. Zakochanie się nie jest wyborem, który możemy zmierzyć i powstrzymać, ale w tym właśnie tkwi jego magia. Na poziomie naukowym mamy wiedzę o tym, że uczucie zakochania się jest chemiczną dynamiką hormonalną i fizyczną. Podczas gdy na poziomie psychologicznym, zdajemy sobie sprawę, iż kultura i okres historyczny, w którym się urodziliśmy, oprócz osobistej historii każdego z nas, mogą wpływać na ideę naszego idealnego partnera. To, co się dzieje, gdy zdajemy sobie sprawę, że kochamy właśnie tę, a nie inną osobę, nie zawsze jest tak łatwo rozszyfrowywane. Stanowi to o magicznej i romantycznej stronie miłości. Przyjrzyjmy się bliżej powyższym aspektom. Czym jest miłość: Chemia, która nas do siebie przyciąga Na poziomie chemii wywołującej uczucie zakochania, istnieją różne etapy miłości, które zaczynają się od zalotów. Badania neuropsychologiczne wykazały, że w fazie zalotów niektóre neuroprzekaźniki mogą tworzyć wyjątkowe połączenia w mózgu. W szczególności na tym pierwszym etapie uwalniane są duże dawki dopaminy. Jest to neuroprzekaźnik odpowiedzialny za doznawanie przyjemności i euforii. Po tym następuje aktywowanie podwzgórza, które nakazuje naszemu ciału odbieranie sygnałów przyjemności i przyciągania. W miarę upływu czasu i randkowania z osobą, w której się zakochaliśmy, poziom dopaminy staje się coraz wyższy, sprzyjając pożądaniu i podnieceniu oraz pragnieniu spędzania coraz więcej czasu z partnerem. Kiedy związek się pogłębia, zaczynają na to pracować dwa inne rodzaje neuroprzekaźników: noradrenalina i fenylotyloamina. Są one odpowiedzialne za charakterystyczne uczucie “motyli w brzuchu” i inne rodzaje reakcji, takie jak bezsenność, zmniejszony apetyt lub uczucie zwiększonej energii, która nas przenika. Hormon miłości Na tym etapie nasze ciało uwalnia również inny hormon, zwany hormonem miłości: oksytocynę. Ułatwia ona podtrzymanie i tworzenie więzi emocjonalnych oraz jest odpowiedzialna za dobre samopoczucie, spokój i chęć dbania o siebie nawzajem. Mózg produkuje ją w momencie, kiedy pojawia się bodziec, przypominający nam o ukochanej osobie. Np. głos lub nawet sama myśl o niej, ale także podczas orgazmu. Hormon ten odpowiada za odczuwanie satysfakcji emocjonalnej i przyjemności fizycznej. Jest również uwalniany podczas karmienia piersią i porodu, aby umożliwić matce stworzenie natychmiastowej więzi z noworodkiem. Podczas orgazmu uwalniany jest również inny rodzaj hormonu, który nazywa się wazopresyną. Oprócz poczucia spełnienia i relaksu, który wyzwala, jest również odpowiedzialny za terytorializm: zazdrość o partnera jest spowodowana właśnie tym hormonem, a jednocześnie skłania on parę w kierunku wierności i monogamii. Ważna rola hormonów To hormonalne i emocjonalne trzęsienie ziemi jest momentem, w którym decydujemy i oceniamy, czy nasz partner jest dla nas odpowiedni. Czy będzie w stanie nam pomóc, jeśli będziemy np. chorzy, lub czy możemy na niego liczyć w razie potrzeby. Po tym okresie, w ciągu 18 do 30 miesięcy, mózg przyzwyczaja się do hormonów zakochania, takich jak fenyloafetaminy i nie reaguje już tak intensywnie, jak wcześniej na bodźce wyzwalające. Jest to jednocześnie moment, w którym zaczyna wytwarzać endorfiny sprawiające, że czujemy się dobrze, gdy jesteśmy z partnerem. Druga osoba staje się tą, która wie, jak pomóc usunąć nasze napięcia, jak nas zrozumieć i słuchać. To osoba, która stała się naszą “drugą połową”. W tym własnie momencie rozpoczyna się faza prawdziwej i czystej miłości. Chociaż cały ten proces nie wydaje się zbyt magiczny i romantyczny, w rzeczywistości jest to tylko jedna strona medalu. Miłość to znacznie więcej niż intensywne uczucia. Są to dwa ciała i dwie osobowości, które łączą się, niosąc ze sobą wartości i kulturę swoich czasów, własne doświadczenia oraz swoje przeszłe i przyszłe projekty. A przede wszystkim jest to możliwość stworzenia nowej rodziny. Chemia to dopiero początek. Teoria miłości w ujęciu psychologicznym Zgodnie z psychologią, zazwyczaj do związku szukamy partnerów posiadających cechy, które są nam w jakiś sposób znane. Zawsze na poziomie podświadomym oceniamy kogoś, nawet jeśli nie znamy go dobrze, lub dostosowujemy się w jego wyborze do zasad społecznych z obawy przed krytyką. Bardzo często zakochujemy się w stereotypie, pewnym wyobrażeniu, które jest dla nas najbardziej odpowiednie. Jest ono zgodne ze społecznymi i mentalnymi konstruktami, które bardzo często wytworzyliśmy. Często też z obawy przed skokiem w nieznane. Aby lepiej zdefiniować, czym jest miłość, psycholog poznawczy Sternberg opracował metodę, która próbuje wyjaśnić różne jej rodzaje, poprzez połączenie trzech elementów: intymności, namiętności i decyzji / zaangażowania. Intymność określa, jak bardzo para jest w stanie dbać o siebie nawzajem poprzez dzielenie się sobą, pokrewieństwo aktywności i jest pewna swoich uczuć do siebie. Namiętność to fizyczność i pasja. Wymiar decyzyjno-zobowiązaniowy definiuje dwa elementy, które mogą się różnić. Decyzja dotyczy postanowienia o kochaniu, podczas gdy zobowiązanie ma związek z chęcią utrzymania tej relacji z upływem czasu. Z tych 3 wymiarów wyróżniamy 7 możliwych kombinacji miłości. Etapy miłości Według trójkąta Sternberga istnieją różne rodzaje miłości. Wywodzą się one z połączenia dynamiki intymności, namiętności i zaangażowania-decyzji. Związek empatyczny: obejmuje on wymiar samej intymności. Między ludźmi istnieje związek, ale jeszcze bez pasji i cech zaangażowania Zauroczenie: mówimy o nim jedynie w wymiarze namiętności, co oznacza idealizację drugiej strony. Nie posiadamy jeszcze na tym etapie prawdziwej wiedzy na temat człowieka, którym się zauroczyliśmy. Pusta miłość: zawiera tylko zobowiązanie-decyzję. Oznacza to, że dwoje ludzi jest razem przez wzgląd na racjonalne przesłanki, które mogą obejmować powody ekonomiczne, wspólne wartości, dzieci itp. Romantyczna miłość: obejmuje intymność i namiętność. To miłość wysławiana w wielu opowieściach literatury, kina i … przez młodzież. Niedojrzała miłość, ale pełna patosu. Miłość-przyjaźń: stanowi wymiar zaangażowania decyzyjnego i intymności, ale brakuje w tym elementu namiętności. Są to relacje, w których para dobrze się dogaduje, związek wydaje się udany, ale namiętność stopniowo wygasa. Fatuous Love: obejmuje zarówno pasję, jak i zaangażowanie/podjęcie decyzji. W tego typu relacji zaangażowanie jest podyktowane jednak tylko namiętnością i pragnieniem posiadania. Wywodzą się z niej klasyczne “fatalne zauroczenia”, a tego typu związki rozsypują się przy pierwszych większych problemach, często podczas żywiołowej kłótni. Doskonała Miłość: jest to rodzaj miłości, który obejmuje wszystkie 3 wymiary. Kompletny związek, który jest trudny do osiągnięcia i utrzymania, ale nie niemożliwy. Każda historia wzajemnej sympatii może przejść przez różne rodzaje miłości z biegiem czasu, ale zaangażowanie i ciągła praca pary nad związkiem daje szansę zdobycia doskonałej miłości. A Ty, w jakim związku jesteś teraz? To nie jest miłość, jeśli… Nie jest łatwo podać definicję miłości, ale z pewnością można zdefiniować, co NIE jest miłością. To nie jest miłość, jeśli sprawia, że czujesz się źle, jeśli używa cię tylko do wypełnienia swojej emocjonalnej pustki. To nie jest miłość, jeśli nie szanuje cię i nie akceptuje cię za to, kim jesteś. Czy wiesz, czym jest bezwarunkowa miłość? Jest to ten rodzaj miłości odpowiadający na potrzeby ludzi, bez „jeśli” i „ale”. Ta bezwarunkowa miłość akceptuje i kocha drugiego człowieka bez względu na to, czy można go zmienić. Jeśli ktoś cię szantażuje i chce cię zmienić lub mówi, że nie jesteś wystarczający taki jaki jesteś, nie kocha cię, po prostu tobą manipuluje. To nie jest miłość, jeśli szuka cię tylko wtedy, gdy jest sama, lub nie wie, co robić. To nie jest miłość, jeśli jest gwałtowna. Jeśli cię okłamuje. Jeśli nie ufa, jest zazdrosna i kontroluje każdy twój krok. Jeśli nie wypuści cię samego i kontroluje cię. Jeśli jest z tobą tylko dla korzyści, to nie jest miłość. Cierpienie i przemoc nie są częścią miłości. Miłość i małżeństwo to bycie razem i szanowanie się nawzajem. To dwie kompletne jednostki, które jednoczą swoje dusze, aby poprawić swoje życie. Prawdziwa miłość jest dostępna wszędzie (i dla każdego) Prawdziwa miłość nie zna zasad ani wieku, nie zna różnicy płci, ani koloru skóry, ideologii. Prawdziwa miłość nie jest samolubna. We współczesnym świecie, w którym wygrywają pozory, łatwo wymienić ludzi na innych. Miłość staje się dziś szczególną wartością, którą należy dzielić i kultywować, aby uczynić wyjątkową relację wartą tego zachodu (gdy serce i głowa mówi TAK). To także znajduje zastosowanie w sytuacji, kiedy jeszcze nie spotkałeś kogoś, kogo uważasz za odpowiedniego dla Ciebie. Staraj się otworzyć swoje serce i nie pozwól uwarunkować siebie uprzedzeniami. Pozwól innym na zbliżenie do Ciebie. Może okazać się, że jest wielu ludzi, którzy zasługują na to, by ich poznać. A miłość może być wyrażana poprzez różne formy. W każdym razie, jeśli potrzebujesz porady i pomocy, lub jeśli czujesz, że twój związek zmierza w złym kierunku, nie wahaj się skonsultować z psychologiem lub terapeutą. Wyrażanie miłości Miłość może być wyrażana na wiele sposobów: muzyką, słowem pisanym, malarstwem, rzeźbą. Ludzki geniusz próbował opisywać miłość na tysiące sposobów. Bardzo często w efekcie tego powstały wzniosłe dzieła. Jednak we wszystkich przypadkach ekspresja ludzkiej duszy jest fascynująca i godna podziwu. Wnioski: przyszłość zależy od Ciebie Czy miłość naprawdę jest poza naszą kontrolą? Jak bardzo możemy wpłynąć na nasz związek? Prawdą jest, że bardzo często iskra miłości pojawia się, gdy najmniej się tego spodziewamy. Związek, w którym jesteśmy sprawia, że możemy się dalej rozwijać i istnieć. Miłość jest zbiorem czynników środowiskowych, przemian biochemicznych, kulturowych i osobistych. Cały ten zestaw sprawia, że miłość jest magiczna i w jakiś sposób nieprzewidywalna. Ale prawdziwe uczucie zawsze oznacza szacunek, akceptację drugiej osoby i lepsze samopoczucie w jej obecności. Bycie zakochanym to bycie szczęśliwym, uczestniczenie w radościach innych i nasze własne lepsze samopoczucie. Jeśli ktoś próbuje cię zmienić, stosuje przemoc psychiczną lub fizyczną, szantażuje cię emocjonalnie, lub jeśli czujesz się od kogoś zależny, być może to, czego doświadczasz, nie jest miłością, ale patologicznym uczuciem. Przyszłość zależy od ciebie! Kiedy po swobodnej fazie początkowego zakochania zdecydujesz się kontynuować związek pełen miłości, intymności i namiętności to wszytsko jest na dobrej drodze. Właściwa relacja miłosna to ta, w której naprawdę możesz być sobą i gdzie znajdziesz szacunek i właściwą komunikację. Charakterystyka zdrowego związku Jakie są główne cechy, które pozwalają nam rozpoznać zdrowe małżeństwo? „Miłujcie się wzajemnie, ale nie czyńcie z kochania więzienia; raczej niech swobodne fale morskie płyną pomiędzy brzegami waszych dusz. Napełniajcie sobie nawzajem puchary, ale nie pijcie z jednego.” – Khalil Gibran. Wielu z nas ma partnera, podczas gdy inni go szukają. Dzielenie swojego życia z drugą osobą jest jednym z celów wielu ludzi. Nie jest to jednak tak proste, jak się wydaje. To konieczność, aby związek, który powstaje między dwojgiem ludzi, był zdrowy i nietoksyczny. Jest to najważniejszy element, często nie dość wystarczająco brany pod uwagę. Dzięki niemu jesteśmy w stanie uniknąć związku opartego na uzależnieniu lub, co gorsza, na przemocy. Jest to trudna równowaga do utrzymania, ale można ją budować dzień po dniu, pomimo wzlotów i upadków. Po fazie zakochania decydujące jest, aby partnerzy przyczyniali się do wzajemnego budowania relacji. Jednak już na samym początku, kiedy jeszcze mamy tendencję do idealizowania drugiej strony i ignorowania problemów, konieczne jest rozpoznanie naszych mocnych i słabych stron, zidentyfikowanie i zatrzymanie wszelkich działań, które nie przynoszą efektów lub które są toksyczne dla partnerów. Jakie są główne cechy, które pozwalają nam rozpoznać zdrowy związek miłosny? Oto niektóre z tych „składników” niezbędnych w relacji. Porozumienie W każdym rodzaju relacji, uczuciowej lub w pracy, konieczne jest, aby obie strony przejawiały chęć komunikowania się i aby były w stanie to robić skutecznie. Ta umiejętność ma fundamentalne znaczenie, szczególnie w najbardziej złożonych momentach podczas konieczności podejmowania decyzji. Bez umiejętności wyrażania swoich emocji i słuchania, para jest skazana na brak porozumienia. Szczerość i uczciwość Nie chodzi tylko o wyrażanie swoich uczuć partnerowi. Liczy się przede wszystkim bycie szczerym wobec samego siebie. Kiedy jesteśmy w związku mamy obowiązek być szczerym zarówno wtedy, gdy partner robi coś złego, jak i wtedy, gdy my jesteśmy tymi, którzy popełnili błąd. Zaufanie Posiadanie partnera, któremu nie ufamy, oznacza rozpoczęcie od złej strony. Nie możemy myśleć o relacji miłosnej, a jednocześnie kontrolować wszystkiego, co robi druga strona, pod pretekstem zazdrości. Takie zachowanie może prowadzić do toksycznego związku. Zgodność Kiedy zaczynamy związek, lubimy wszystko w drugiej osobie, nawet jej wady. Kiedy faza zakochania kończy się, niesprawiedliwym jest atakowanie partnera właśnie za to, co tak bardzo lubiliśmy w nim na początku. Szacunek jest najważniejszy w każdym zdrowym związku. Bądź wsparciem. Bycie razem oznacza wzajemne odpowiadanie na potrzeby ludzi, wspieranie drugiego człowieka w jego decyzjach, unikanie stawiania własnych interesów zawsze na pierwszym miejscu. Towarzyszenie drugiej osobie w jej rozwoju osobistym i zawodowym jest niezbędne, jeśli chcecie się razem rozwijać jako para. Razem, ale inaczej Robiąc wiele rzeczy razem, nigdy nie wolno nam zapominać, że nawet w parze każdy z nas ma swoją własną tożsamość. Nie należy mylić swojej tożsamości z tożsamością partnera. Posiadanie różnych zainteresowań i przeżywanie innych doświadczeń przez każdego z osobna, tylko wzmacnia relację. Równe prawa i obowiązki Para nie może istnieć, jeśli jedno z dwojga nie zobowiąże się do dbania o utrzymanie związku przy życiu. Oboje powinni dawać i otrzymywać: to ciągła wymiana, która pozwala ludziom żyć w zdrowym związku. Miłość jest ważna Zdefiniowanie miłości jest naprawdę trudne, ponieważ podlegamy ograniczeniom językowym. Dlatego, jeśli dla naszego umysłu problematyczne jest wyobrażenie sobie tej definicji, tego samego nie można powiedzieć o naszym sercu, ikonograficznej siedzibie miłości. Ponieważ jest to uczucie, które przeżywamy intensywnie. Ta emocja pomaga nam żyć i iść naprzód szczególnie w okresie kryzysu. Jest jedyną rzeczą, która naprawdę się liczy i która nigdy nie traci na wartości. Miłość jest częścią podstawowych emocji, powszechnie uznawanych na całym świecie. Miłość łączy w sobie emocjonalne i instynktowne aspekty, które pozwalają na nawiązanie relacji społecznych. Zwykle, słysząc „teoria miłości”, natychmiast myślimy o uczuciu między dwojgiem ludzi. Jednak miłość to nie tylko czyste i niewinne uczucie dzieci, które wybierają swojego ulubionego przyjaciela. To nie tylko namiętna miłość nastolatków całujących się na rogach ulic. To także nie tylko ukradkowe i współwinne spojrzenia młodych dorosłych, którzy cierpliwie czekają, aby być samemu. Są różne rodzaje miłości. Z tej perspektywy kochanie się nawzajem jest pozostawaniem siebie przez całe życie. Ale co sprawia, że zawsze szukamy nowych historii? We współczesnym świecie jesteśmy świadkami zjawiska, które uczeni nazywają „płynną miłością”. Oznacza to realizowanie potrzeby kochania i bycia kochanym w ciągłym poszukiwaniu spełnienia, nigdy nie będąc pewnym drugiego, nie będąc wystarczająco usatysfakcjonowanym. Płynna miłość jest właśnie tym: miłością podzieloną między jej pragnieniem przy jednoczesnym strachu przed więzią. Właśnie pojęcie więzi prowadzi nas teraz do rozważenia innego rodzaju miłości, między rodzicami i dziećmi, odmiennej od miłości pary, ale równie silnej i trwałej. To uczucie tworzy więzi nie tylko niezatarte, ale także niezbędne do przetrwania człowieka. Mała, żywa istota nie mogłaby żyć, gdyby rodzice nie zaopiekowali się nią, poświęcając się jej podstawowym potrzebom i wymaganiom oraz przekazując dziecku szczere i bezwarunkowe uczucie. W ten sposób uczymy się, że otrzymana miłość może być również dana innym w kręgu wspólnoty, którą nazywamy rodziną. Miłość jest tym, co jest powierzone naszej opiece. Miłość wymaga nieustannego zaangażowania i pielęgnowania każdego dnia. Nigdy nie należy traktować jej jako coś oczywistego.
ZGmeY. kbu5ymycc3.pages.dev/15kbu5ymycc3.pages.dev/72kbu5ymycc3.pages.dev/60kbu5ymycc3.pages.dev/17kbu5ymycc3.pages.dev/29kbu5ymycc3.pages.dev/88kbu5ymycc3.pages.dev/12kbu5ymycc3.pages.dev/76
kochamy drugą osobę czy własne wyobrażenie o niej